Autor: Aneta

Sklejka

Sklejka – zamiennie klejanka, szperdykta lub dykta, innymi słowy płyta zbudowana ze sklejonych* ze sobą naprzemiennie (zawsze krzyżowo, czyli w poprzek słojów sąsiedniej warstwy) cienkich płatów forniru/obłogu zw. dalej okleinami. Liczba fornirów/obłogów jest nieparzysta. Poszczególne arkusze oklein mogą być jednakowej lub różnej grubości, muszą być jednak zawsze rozmieszczone symetrycznie do arkusza środkowego.

W sklejce rozróżnia się środek tj. warstwę wewnętrzną złożoną z jednego lub kilku fornirów oraz obłogi tworzące warstwę zewnętrzną. Sklejka może być:

  • w zależności od rodzajów drewna użytego na obłogi – sklejką iglastą (najczęściej sosnową), liściastą (wspomniana buczyna, olcha, brzoza), egzotyczą (wykonana z gatunkow egzotycznych)
  • sklejką ogólnego przeznaczenia lub sklejką specjalną np lotniczą czy szkutniczą
  • pokryta już docelowo dekoracyjną okleiną np popularnym orzechem charakterystycznym dla mebli produkowanych od lat 30-tych do lat 60/70-tych XX.. tzw. sklejka fornirowana
  • może być też powleczona i zabezpieczona powłoką malarsko-lakiereniczą
  • z uwagi na swoją budowę sklejka występuje w różnych grubościach np. 3mm, 4mm, 5mm, 6mm, 8mm, 12mm, 18mm, 30mm itd…
  • z uwagi na stopień odporności na działanie wody i zastosowanie rozróżnia się sklejkę suchotrwałą i wodoodporną (W1 i W2)
  • w zależności zaś od wykończenia dzielimy ją na oszlifowaną (0) i nieoszlifowaną (1)
  • rozróżnia się cztery klasy sklejki: A, B, BB, BBB
  • o zakwalifikowaniu sklejki do danej klasy decyduje ilość i rozmiar wad w obłogach (zabarwienie/sęki itp.) oraz wady powstałe na etapie produkcji (plamy/pęknięcia/zakładki/przeszlifowania itp.)
  • przyjmuje się, że wilgotnośc sklejki powinna wynosić od 5 do 12%
Read the rest
czytaj dalej...

Pałeczki szelakowe do uzupełniania drobnych ubytków

Pałeczki szelakowe są alternatywą dla tradycyjnych kitów i szpachli. Używa się ich do uzupełnień drobnych ubytków i otworów np. wgnieceń, obić czy śladów po szkodnikach. Są zdecydowanie twardsze od pałeczek woskowych, stąd też do ich podgrzania używa się lutownicy*.

*nie polecam używania zapalniczek gdyż od jej płomienia szelak często robi się 'czarny’ (jest spalony lub mocno przypalony)

Właśnie z uwagi na ich twardość dobrze sprawdzają się w naprawach tak zwanych trudnych miejsc, czyli wypełniania ubytków na rogach, kantach czy narożnikach mebla. Rozgrzana pałeczka dobrze i trwałe je wypełnia, bez ingerowania w poważniejszą naprawę powierzchni.
To jednak, jak i wiele innych wyborów, pozostaje zawsze indywidualną sprawą konserwatora. Mi pałeczki są pomocne, zwłaszcza kiedy estetyka naprawy takich miejsc będzie w pierwszej kolejności widoczna.
Większe ubytki uzupełnia się oczywoście wyłącznie wstawkami z forniru/obłogu czy litego drewna (tzw.fleki).

Pałeczki szelakowe kupuje się w sklepach dla konserwatorów. Są dostępne w wielu kolorach. Można też taką pałeczkę szelakową zrobić sobie samemu rozpuszczając płatki szelaku (warto jednak wtedy dodać odrobiny twardego wosku, by całość była bardziej plastyczna)… Read the rest

czytaj dalej...

Warsztaty Renowacji Mebli – grafik wrzesień/grudzień 2020′

Zapraszam serdecznie na 'warsztaty z renowacji mebli’ i 'nauki politurowania’.

Zajęcia są dedykowane dla wszystkich osób lubiących dawne meble i pracę z drewnem, bez względu na wiek, płeć czy ew wcześniejsze doświadczenie związane z odnawianiem mebli.

Warsztaty odbywają się w renomowanej Pracowni Renowacji Mebli  (istniejącej nieprzerwanie od 1981r.) na warszawskiej Starej Pradze, w której na co dzień pracuję.

1.RENOWACJA MEBLI – zajęcia weekendowe lub popołudniowe (do wyboru) z podstaw klasycznej renowacji mebli. Uczestnik warsztatów przychodzi na zajęcia ze swoim meblem (niewielkich rozmiarów typu krzesło, fotelik, stolik, półka, szafka nocna — ograniczenia czasowe i przestrzenne), który podczas zajęć odnawia… Read the rest

czytaj dalej...

Art Deco w literaturze

Był zestaw secesyjnej lektury, czas więc na książki o Art Deco, stylu który pojawił się na salonach kiedy bell epoque traciła na popularności.

Albumów o tej niezwykle modnej sztuce z 20-lecia międzywojennego jest na rynku bardzo duży wybór, wydawanych na całym świecie w różnych językach i konfiguracjach, co tylko świadczy o jej niegasnącej popularności. Co ciekawe sama nazwa Art Deco, będąca skrótem od Arts Decoratifs , do terminologii i powszechnego użytku weszła po 1966 roku, kiedy to na nowo wzrosło zainteresowanie sztuką 1925 roku (tak też zamiennie określa się ten styl, którego kulminacją była Międzynarodowa Wystawa Sztuk Dekoracyjnych i Przemysłu Nowoczesnego w Paryżu w 1925r.)

W swojej domowej bibliotece zebrałam kilkanaście wydań poświęconych nurtowi Art Deco – meblom, szkle, tkaninie, ceramice, modzie, rzeźbie, malarstwu, architekturze wnętrz i całej szerokopojętej sztuce zdobniczej. Zwykle są to obszerne albumy pięknie i kolorowo wydane, z bogatą ilością zdjęć i przypisów.

Te najbardziej jednak cenne i bliskie mi książki (wielokrotnie już przeczytane) związane są z polskim rzemiosłem artystycznym. Prezentują wybitnych artystów i projektantów mebli I połowy XX wieku, opisują ich prace i meblarski warsztat… przybliżają nas do poszukiwanego od lat stylu polskiego. Stąd też i je w pierwszej kolejności polecam jak obowiązkową lekturę.

Na pierwszym miejscu jedna z moich ulubionych pozycji jeśli chodzi o całą tematykę meblarstwa, nie tylko tego międzywojennego. Świetnie napisana książka (wspominałam o niej już parę lat temu):

„Polskie meble 1918-1939. Forma – Funkcja – Technika″

aut. Anna Kostrzyńska-Miłosz

Wydawnictwo Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2005

Doskonała do zapoznania się z szerokopojętą sztuką Art Deco będzie też pozycja autorstwa Joanny Hubner-Wojciechowskiej (wydanie z dwiema różnymi okładkami), która „…jest kolejnym przewodnikiem po rynku sztuki. Obok wyczerpującej fotografii, zawiera obszerny materiał ilustracyjny prezentujący dostępne w Polsce obiekty Art Deco, ceny oraz porady, jak i gdzie kupować, o czym pamiętać a czego się wystrzegać..”. … Read the rest

czytaj dalej...

Jesion

Jesion (Fraxinus), zwany kiedyś w Polsce brześciną. Twardy, szlachetny i porowaty, nierównomiernie wybarwiony, ale pięknie usłojony. Uwielbiam zapach jaki oddaje podczas stolarskiej maszynowej obróbki. Zapach słodki i aromatyczny, niczym smażone karmelizowane racuchy (w końcu drewno zawiera w sobie cukry:)

Drewno o którym można by pisać wiele, bo szeroki wachlarz jego zalet sprawia, że od setek lat jest bardzo lubianym i chętnie wybieranym gatunkiem w meblarstwie, stolarce wewnętrznej, ale też i szkutnictwie, lotnictwie (stare, zabytkowe śmigła najczęściej były jesionowe) i przy produkcji sprzętu sportowego np dawnych nart.

W dawnej kulturze ludowej wierzono, że jesion będący uosobieniem męskiej siły i wytrwałości chroni ludzi od wszelkiego zła i sił nieczystych..:)

Fotele Biedermeier, drewno i okleina jesion, I poł. XIX wieku

Jesionowe toczone świeczniki z pocz.XXw.

Lity jesion

Jesion to:

– trwałe, mocne i elastyczne drewno z rodziny oliwkowatych, którego słoje mają przebieg podłużny i równoległy, przez co jest idealnym materiałem stolarskim różnego przeznaczenia, może nie zbyt łatwym w obróbce, ale bardzo przyjemnym

– podobnie jak buczyna daje się giąć, dobrze się zgina i pracuje

– świetnie nadaje się do politurowania i polerowania, w tym zacierania licznych porów, ale tylko przy bogatych stylowych meblach; w pozostałych był zazwyczaj wykańczany tak jak dębina – woskiem lub pokostem lnianym

– jest dobrym materiałem do toczenia, stąd też często spotyka się dawne stoły czy krzesła, których nogi są wytoczone właśnie z drewna jesionu

– z uwagi na swoją ozdobność i oryginalną kolorystykę – od jasnosłomkowej/kremowej po ciemnomiodową z brązowymi pasmami (określany wtedy jesionem oliwkowym, zgodnie ze swoim rodzimym pochodzeniem) był chętnie wykorzystywany w dawnym meblarstwie artystycznym, ale także jako materiał do produkcji galanterii i uchwytów narzędzi (np. dłut, śrubokrętów czy strugów)

– oryginalnie złociste i żyłkowe usłojenie jesionu, zwłaszcza węgierskiego, w postaci litej, jak i okleiny, bardzo pożądane było w okresie Biedermeieru, ale też przy produkcji mebli w latach 20/30-tych XXw., w tym mebli w stylu Art Deco (zwłaszcza w Polsce i Czechosłowacji)

– wykorzystywany był także we włoskim meblarstwie renesansowym oraz – w postaci grubej okładziny – przy meblach barokowych (oszczędniejszych wersjach tzw. mebli gdańskich oraz meblach kolbuszowskich)

– niezwykle efektowna jest okleina (fornir) z tzw. jesionu 'polnego’, czyli drzewa, które rosło na otwartej przestrzeni i przez to musiało stawiać opór silnym wiatrom i cięższym warunkom wzrostu, niż drzewo rosnące 'spokojnie’ w lesie; słoje takiego samotnie rosnącego drzewa bywają przez to bardzo mocno poskręcane i tym samym bardziej atrakcyjne jako materiał na zdobne forniry (w odróżnieniu do materiału litego, który z racji swej budowy jest narażony na paczenie/pękanie i przez to niechętnie wykorzystywany do konstrukcji mebli)

– z uwagi na piramidalne ułożenie słojów & falisty układ włókien  nazywany był przez stolarzy 'polskim mahoniem’

– często spotykany jest w dawnych meblach w formie intarsji

– gęsto i równo usłojony jesion, już w postaci gotowego wyrobu, czyli dawnego mebla, dodatkowo wcześniej barwionego, z dużą patyną czasu, bywa często mylony z drewnem dębowym lub wiązowym

***

Blat stolika wykonany z litego jesionu, lata 20-te XXw.

Krzesło Biedermeier z I poł.XIXw., oparcie w okleinie jesionowej tzw.piramidalnej  

Toczone z jesionu nogi stołu wiejskiego z początku XXw. (przykład połączenia drewna jesionowego z drewnem dębowym, z którego wykonano pozostałe elementy mebla, czyli blat, szufladę i oskrzynię)

Jesion był też gatunkiem chętnie ‚tuningowanym’, czyli za pomocą sztucznych zabiegów próbowano wpływać na jeszcze większą dekoracyjność jego usłojenia. Co robiono? Wiosną intensywnie opukiwano pień drzewa obuchem siekiery uszkadzając przez to tkanki odpowiadające za przyrost drewna i powodując tym samym zniekształcenia pnia. W konsekwencji w drzewie powstawały obrzęki odpowiadające potem za oryginalnie zawiły układ włókien i dekoracyjność rysunku drewna po jego przerobie:) Zabiegi takie praktykowano w krajach Europy Środkowej i Wschodniej.

Niewątpliwie orzech czy mahoń budzą zachwyt swoją dekoracyjnością i niepowtarzalnym usłojeniem, ale jesion wyniosły (Fraxinus excelsior), najbardziej popularny i szlachetny, ze swym złocistym wybarwieniem w niczym im nie ustępuje, czego przykładem są prezentowane meble, z którymi miałam przyjeność obcować:)

Stolik we wzorzystej okleinie jesionowej, Polska lata 30-te XXw.

Szafa ubraniowa, konstrukcja lite drewno jesionowe, Polska lata 30-te XXw.

 Szafka-nakastlik nocny z okresu międzywojnia, drewno i okleina jesion
Szafka z okresu międzywojnia w okleinie jesionowej (jesion węgierski)

Read the rest

czytaj dalej...

Renowacja szafki z lat 60-tych XXw. 'SP Drzewotechnika’

Renowację tej szafki przeprowadziłam na potrzeby jesiennego muzealnego wykładu, na którym opowiadałam m.in. jak odnawiać powojennie wyprodukowane meble. Dla porównania zakresu i efektu prac, równocześnie odnawiałam też szafkę z lat 20-tych XXw. – podstawę dwuczęściowej serwantki, którą potraktowałam bardziej klasycznie przywracając jej tradycyjnie politurowaną powłokę (jest widoczna na kilku slajdach). 

Ale po kolei. Wspomnianym obiektem, który jako pierwszy wzięłam na swój warsztat była jednodrzwiowa szafka z uchylanymi drzwiami, wykonana w latach 60-tych XX wieku w warszawskiej Spółdzielni Pracy ‚Drzewotechnika. Zgrabny i funkcjonalny mebel o kubistycznej formie, mogący służyć, zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem jako mebel pod sprzęt rtv, ale obecnie równie często wykorzystywany jako barek lub pomocnicza szafka na książki i dokumenty.

Read the rest

czytaj dalej...

O historii zegarów i zagarków marki Junghans, Kienzle i Gustav Becker

Wykorzystuję to, że mam odrobinę więcej wolnego czasu i nadrabiam zaległości w blogowym dziale 'literatura’… Bo książki od zawsze pomagały przyjemnie i ciekawie spędzić wolny czas, ale teraz są myślę wyjątkowo pomocne:)

Tym razem o zegarach. O historii, produkcji i rozwoju trzech prężnie działających, znanych i lubianych firm, powstałych jeszcze w XIX wieku: Kienzle, Junghans i Gustav Becker.

„Zainteresowanie upływającym czasem zwiększało się wraz z postępem technicznym, który największą 'prędkość’ rozwoju osiągnął w XIX i XX wieku. Jednak przed tym okresem czasomierz był już znany. Urządzeniem odmierzającym czas ludzie interesowali. się na przestrzeni lat, najlepiej jest to widoczne   wraz. z jego ciągłym unowocześnianiem. Bez wątpienia, okres w którym czasomierze zaczęły wkraczać w sferę życia codziennego, był przełom XI i XII wieku. Wtedy też pojawiły się pierwsze zegary wieżowe, a społeczeństwo mogło dzięki nim obserwując upływający czas…” cyt. Łukasz Biały „Historia zegarów fabryki Kienzle”.… Read the rest

czytaj dalej...

Secesja w literaturze

Mój domowy księgozbiór raz po raz powiększa się o kolejną pozycję i choć staram się rozsądnie podchodzić do tematu zakupu ‚nowych’ książek (z racji ograniczonej przestrzeni), to jednak są takie tytuły, które po prostu muszę mieć na półce i już:) I przyznaję od razu, że większości tych tytułów wcześniej nie znam, to one same (zupełnie przypadkowo:) mnie znajdują i zachęcają do kupna:)

Najbardziej lubię zdobywać egzemplarze wydane przed laty i teraz upolowane w antykwariacie. Antykwariat to dla mnie z resztą kolejne magiczne miejsce – zaraz po muzeum i palmiarni, w którym mogłabym spędzić resztę swojego życia:) Zdecydowanie popieram dawanie ‚używanym’ książkom drugiego i kolejnego życia. Treść i wiedza w nich zawarta jest dla mnie nieoceniona.

Od paru dni segreguję i porządkuję swoje książki, stąd postanowiłam pokazać tytuły – w takich zbiorowych zestawieniach – po które z przyjemnością sięgam, czytam, nieustająco gdzieś tam cały czas przeglądam i z których czerpię inspirację. Szerokopojęta historia sztuki, rzemiosło czy tematy związane z renowacją, konserwacją i odnawianiem mebli dawnych to literatura tematu, którą można czytać bez końca, odnajdując za każdym razem dawkę nowej wiedzy. Takie klasyki nie do przeczytania, które nigdy się nie nudzą:)

Dziś zatem o secesji & art nouveau, czyli popularnej sztuce bell epoque i fin de siecle (końca wieku). Książek mam łącznie 12 sztuk: osiem prezentowanych poniżej i cztery, które ostały się w pracy – dwie z nich dotyczą architektury lwowskiej i malarstwa epoki, dwie pozostałe to „Secesja. Sztuka i życie” aut. Petr Wittlich oraz prezentowana już wcześniej na blogu „Secesja. Przewodnik dla kolekcjonera” aut. Anny Szkurłat.

I na początek trudne pytanie – którą pozycję wybrać?…… Read the rest

czytaj dalej...

Wykłady w Muzeum Warszawskiej Pragi

Pomysł by zorganizować cykl wykładów o meblach dawnych, historii rzemiosła stolarskiego czy szerokopojętej sztuce renowacji chodził już za mną od paru lat. W międzyczasie miałam co prawda okazję poprowadzić pojedyncze prezentacje w Gdańsku, Poznaniu oraz Warszawie, ale one zawsze ograniczały się tylko do jednego tematu, niedosyt więc pozostawał…

Na weekendowych warsztatach rozmawiam z uczestnikami dużo, ale to przede wszystkim zajęcia praktyczne, więc często nie ma czasu, by dłużej przedyskutować jakiś wątek, zwłaszcza dotyczący historii stylów, bo meble przyniesione do odnowienia się niecierpliwią:) Planowałam zorganizować wieczorne spotkania w naszej Galerii&Pracowni, by w otoczeniu dawnych mebli z którymi na co dzień pracuję, poprowadzić rozmowy o historii dawnych sprzętów… ale logistycznie, z racji niewielkich pomieszczeń  okazało się to dość trudne, a same spotkania musiałyby być wtedy kameralne i w bardzo wąskim gronie.

I tak zrodził się pomysł, by przenieść takie wykłady do sąsiadującego z Galerią Muzeum Warszawskiej Pragi, w którym to wiosną zeszłego roku powstała Pracownia Rzemieślnicza prezentująca praskich rzemieślników oraz ich dawne fachy. Z Muzeum znam się od samego początku działalności, obserwowałam remont i modernizację kamienicy przy Targowej, kibicowałam pierwszym imprezom i inicjatywom, które od samego zresztą początku były skierowane w stronę praskich pracowni oraz warszawskich warsztatów i zakładów czeladniczych (sama brałam udział już w kilku). Miejsce więc idealne a życzliwość i organizacyjna pomoc p.Katarzyny Chudyńskiej-Szuchnik z muzealnego zespołu (kuratorki programu 'Projektowanie oparte na rzemiośle’ oraz 'Edukacyjnej Pracowni Rzemieślniczej’ oraz autorki książki „Zręczni. Historie z warszawskich Pracowni i Warsztatów”) nieocenione .

Finalnie odbyły się cztery wykłady – co dwa tygodnie, we wtorkowe wieczory w godz. 18.00-20.00. Wszystkie w ramach cyklu „Pracownia Rzemieślnicza” w Muzeum Warszawskiej Pragi przy ul.Targowej 50/52.

Read the rest

czytaj dalej...

Z wizytą w krakowskich dawnych wnętrzach

Co tu dużo pisać – uwielbiam chodzić po muzeach. I przeglądać się w meblach oraz przedmiotach z minionych epok. Muzea w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Płocku czy Wrocławiu to miejsca, do których bardzo lubię wracać. I choć stałe wystawy znam już niemal na pamięć, to i tak za każdym razem odkrywam coś nowego i fascynującego. Jakiś drobny detal, fragment mebla czy niedostrzeżoną do tej pory jego funkcję. Bardzo cenię sobie też regionalne skanseny, parki etnograficzne, dworki i pałace  – Nieborów, Ciechanowiec, Otwock Wielki, Łowicz, Żelazowa Wola… Powtarzam to z resztą od dawna, że oglądanie muzealnych wystaw czy ekspozycji to doskonała nauka historii sztuki, wnętrz i stylów w meblarstwie. Oprócz literatury to dla mnie obowiązkowy element edukacji:)

Choć z racji licznych codziennych obowiązków, czasu na muzealne wycieczki nie mam za wiele, to staram się przy okazji wyjazdów z Warszawy, odwiedzić choć jedno 'historyczne’ miejsce. Tak też było podczas świątecznego wielkanocnego weekendu na Wybrzeżu, kiedy to w drodze powrotnej zajrzałam do pięknych wnętrz na gdańskim Dworze Artusa (Muzeum Gdańska) i do niezmiennie fascynującego mnie Domu Uphagena. Podobnie było w majówkowy weekend, przy ekspresowej wizycie w Krakowie. W zeszłym roku zatraciłam się na długie godziny we wnętrzach Domu Józefa Mehoffera, tym razem postanowiłam zajrzeć do dwóch oddziałów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.

Choć czasu miałam mało, to udało mi się zajrzeć do sielankowych wnętrz Domu Zwierzynieckiego (i poznać rezydującego tam cudownego kota Włodka, pierwszego z krakowskich 'kustoszy’) oraz do wyjątkowej Kamienicy Hipolitów, gdzie nadzór nad zbiorami pełni drugi koci muzealnik – Hipolit:)

Kiedy Kraków tętnił majówkowym życiem i wypełniony był po brzegi turystami, ja spacerowałam po muzealnych salach zupełnie sama. Bez tłumów, choć za oknem słyszałam bardzo głośny gwar…

Najpierw zajrzałam (przemierzając spacerem całe krakowskie Błonia) do Domu Zwierzynieckiego, gdzie w spokoju i zupełnej swobodzie obejrzałam niewielką wystawę prezentującą skromny wystój mieszkania podmiejskiego z przełomu XIX/XX wieku… By potem, na tyłach kamienicy, w sielankowym zielonym ogrodzie, na spokojnie porozmawiać z panią i panem z obsługi, głaszcząc przy tym rozleniwionego puchatego kota Włodka, niekwestionowanego gwiazdora muzealnych wnętrz. Cudne chwile i cudne rozmowy z gospodarzami tego miejsca.… Read the rest

czytaj dalej...