Od kryjącej bieli do naturalnego orzecha

Ostatnio często rozmawiam o malowaniu mebli i nie do końca przemyślanych (udanych) renowacjach. I wtedy przypominam sobie komodę, którą odnawiałam jakiś czas temu, i która jest doskonałym przykładem ‚jakich mebli nie powinno się malować’. Tak po prostu. Bez zbędnego tłumaczenia dlaczego i argumentowania, że szlachetnych gatunków drewna nie powinno się zakrywać, czy że oryginalny i dekoracyjny fornir nie był położony z myślą, by go zamalowywać farbą. Bo choć malowanie daje często piękne efekty końcowe, to nie każdy mebel, zwłaszcza ten z historią, będzie dobrze czuł się i wyglądał w kryjącym kolorze. I nie chodzi o to, by zupełnie unikać używania tej techniki przy odnawianiu mebli, ale starać się pamiętać, mając na uwadze styl, lata powstania i pierwotne przeznaczenie naszego mebla, aby w miarę możliwości zachowywać poszanowanie dla jego pierwotnego kształtu i szlachetnego materiału z jakiego został wykonany.

Lubie pracować farbami, ale rezerwuję je zazwyczaj dla innych, mniej ciekawych i dekoracyjnych gatunków drewna (najczęściej iglastych), zwłaszcza dla mebli, które z racji swej konstrukcji i licznych nieodwracalnych uszkodzeń nie będą się dobrze prezentowały pod połyskującą politurą czy satynowym woskiem. Orzech czy mahoń (jak i inne wzorzyste egzotyki) zdecydowanie lubię w wersji transparentnej. I wcale niekoniecznie musi być to wykończenie w wysokim połysku, choć w przypadku wspomnianej komody-toaletki, której przeprowadzałam renowację, właśnie 'błyszcząca’ powłoka politury pokreśliła i wyeksponowała całe bogactwo i dekoracyjność orzechowej okleiny.

Pracy przy meblu było całkiem sporo, ale toaletka za wszelką cenę miała zrzucić z siebie nieudolnie położoną przed laty białą farbę. Patrząc na konstrukcję mebla i okres powstania (połowa XXw.) zakładałam, że pod emalią zastanę jakiś prosty pasiasty mahoń czy olchę w połączeniu z buczyną. Choć nie wiedziałam w jakim stanie będzie okleina to i tak postanowiłam, że będzie to lepsza wersja niż zastana biała (do tej jakby co zawsze można wrócić, gdyby stan drewna okazał się jednak tragiczny;).

Cały mebel oczyszczałam przy pomocy cykliny i drobnego papieru ściernego (gradacja od 180 wzwyż). Okleina mahoniowa pojawiła się na bokach komody a fronty szuflad i blat zaskoczyły mnie ładnym wzorzystym orzechem (konstrukcja mebla to płyta stolarska i sklejka). Blat mebla był lekko pokaleczony i wymagał kilku wstawek (fornir okazał się bardzo cienki) a prowadnice szuflad poklejenia i wzmocnienia, ale i tak cały mebel wdzięcznie poddał mi się renowacji. Zwłaszcza samo politurowanie*, sprawiło mi sporo satysfakcji i cieszyło oko finalnym efektem. Orzech zaczął na nowo oddychać a mebel nabrał klasy i elegancji. Po białej emalii nie było śladu:)

* I słów jeszcze kilka o samym politurowaniu toaletki. Na początek gruntowanie, czyli etap I. Aby idealnie położyć politurę trzeba często ćwiczyć latami. Na ten etap renowacji nie ma niestety uniwersalnej rady czy złotego środka. Każdy mebel jest bowiem inny i wymaga indywidualnego podejścia, zarówno na początkowym etapie, gdy wybieramy odpowiednią metodę czyszczenia/przygotowania, jaki i w momencie wykańczania wspomnianą politurą. Jedna powierzchnia zapolituruje się dość szybko i nie przysporzy większych kłopotów, druga zaś, tak jak w przypadku mojej orzechowej toaletki, będzie wymagała wielogodzinnego, misternego wypracowywania.

Wypełnienie porów drewna pumeksem w proszku (etap II politurowania) sprawia, że powierzchnia staje się gładka i idealnie równa a wypracowany połysk nabiera jeszcze większej jakości i trwałości. Zacieranie porów stosuje się przeważnie w szlachetnych i dekoracyjnych gatunkach drewna jak orzech, mahoń, palisander czy ozdobne czeczoty. Nie ma potrzeby zacierania porów drewna przy popularnej (i ładnej) dębinie czy buczynie, a zwłaszcza przy iglastych gatunkach i często spotykanej w meblarstwie sośnie czy świerku. Zacieranie porów pumeksem w pyle stosuje się aż do momentu, gdy większość widocznych pod światło 'mikroszczelin’ się wypełni (etap ten też wymaga przestojów, przeschnięcia powierzchni i  sukcesywnego wypracowywania, z pewnością nie w ciągu jednego dnia;). Po wyrównaniu powierzchni przechodzi się do etapu III, czyli dokładania politury i budowania właściwego połysku. Warto uzbroić się w cierpliwość i nie starać się położyć politurę zbyt szybko, bo możemy zepsuć sobie całą pracę i w najlepszym wydaniu uzyskać mało atrakcyjny efekt 'nalania politury’. Sukcesywne i dokładne politurowanie, z zachowaniem poszczególnych etapów (w tym dobrego zatarcia porów drewna) odwdzięczy nam się lustrzanym połyskiem pięknym efektem końcowym.

8 Responses

  1. Bardzo fajny artykuł. Idealnie ukazuje jak piękne meble kryją się czasem pod warstwą farb, a nawet bejcy, czy też kurzu.
    Piękna toaletka. Brawo!

  2. Od co najmniej dwóch lat biję Pani niskie pokłony, Pani Aneto… Nie dość, że podarowuje Pani meblom drugie (czasem trzecie i kolejne) życie, to jeszcze chce Pani dzielić się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem. To rzadkość. Serdecznie pozdrawiam!

    1. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa:) wiele dla mnie znaczą i są mega motywacją do dalszego działania:)
      pozdrawiam serdecznie
      Aneta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *