Metamorfoza szafeczek Art-Deco

Jedna z ostatnich renowacji, tak na koniec roku, jako doskonały przykład, że stare meble maja duszę i warto je ratować 🙂

Projektowe szafeczki z lat 40-tych XXw., wykonane w duchu modnego od lat 20-tych modernizmu; konstrukcja złożona z giętych, składanych ze sobą chromowanych rurek i fornirowanej płyty stolarskich, z której zrobiono skrzynki i blaciki. Drewno niemiłosiernie zamalowane kilkoma warstwami białej farby olejnej, czyżby mebelki były przez lata sprzętem szpitalnym?

Ich renowacja zadziwiła niemal wszystkich – i nas konserwatorów, i samych właścicieli. Nikt bowiem nie przypuszczał, że meble aż tak się zmienią. A przyznam, że tylko ciekawa forma i dobrze zachowane chromowane rurki dawały nadzieję (i chęci:) na uratowanie całości, choć nie wiadomo było co tak naprawdę jest pod kolorem. Z doświadczenia wiem, że czasem pod farbą kryje się ładne drewno, ale często jest ono niestety na tyle podniszczone, że trudno jest przywrócić jego naturalny wygląd. W końcu jakiś 'poważny’ powód użycia białej farby musiał być, nikt raczej nie zalewa mebli olejną ot tak, dla poprawy wyglądu. Najczęściej był (i jest) to mocno uszkodzony fornir, z którego uzupełnieniem czy renowacją Ktoś sobie po prostu nie radzi stąd 'bezpieczniejsza’ wersja z zamalowaniem drewna. Nasze szafki na szczęście (dzięki zwiększonej dawce cierpliwości:) pozbyły się emalii i odzyskały swój pierwotny wygląd!

Obrazek 1-003Obrazek 2-004Obrazek 3-004Obrazek 5-002

Zdjęć tym razem nie będzie dużo, przynajmniej z procesu samej renowacji, była ona bowiem dość mocno pracochłonna i przez to rozciągnięta w czasie… Są zdjęcia szafek przed rozpoczęciem prac i w trakcie, kiedy już zaczęłam skrobać owe nieszczęścia:) Jak to z farbą bywa, zwłaszcza olejną, mozolnego czyszczenia miałam co nie miara, kiedy jednak odsłonił mi się fragment naturalnego drewna prace nabrały tempa… Szafeczki kryły pod grubą olejną farbą prawdziwą orzechową niespodziankę – piękny kolor, rysunek i usłojenie. A wszystko w naprawdę dobrym stanie, bo poza małymi wstawkami forniru na górnych blacikach i klejeniem pękniętych naroży (które jako jedyne wymagały solidnego, fachowego wzmocnienia) reszta była bez zarzutu. Za wszelką cenę więc musiały zostać wykończone klasycznie w politurze, by pokazać swój prawdziwy orzechowy charakter. Końcowy efekt przedstawiam poniżej 🙂 Ku uciesze wszystkich 'szpitalne’ szafeczki rozpoczęły nowe kolorowe życie 😉

Obrazek 6-002Obrazek 11-001Obrazek-003Obrazek 1-002Obrazek 6IMG_2996***

IMG_2994IMG_2984IMG_2974IMG_2977IMG_2978

36 Responses

  1. Brawo za wspaniałą pracę Cieszy mnie, że odnawianie starych mebli to nie znaczy dla Ciebie zamalowywanie ich białą farbą.Często dzieje się tak nawet w przypadku cennych dla historii antyków. Trzeba zobaczyć najpierw co dawny stolarz tworząc ten mebel miał na myśli a potem działać z głową. Wielkie brawa za renowację starej walizki. Pozdrawiam. Ewa

    1. Dziekuję:) skrobanie farby to moja specjalność, więc serce by mi pękło, gdybym musiał na nowo drewno zamalowywać (choć czasem farbę też stosuję, ale akrylową:). Na dniach pochwalę się kolejną metamorfozą ciekawego mebelka:) pozdrawiam, Aneta

  2. Jak już ktoś napisał, magia. Sama od jakiegoś czasu zbieram wszystkie stare przedmioty, przeznaczone do wyrzucenia z myślą o przywróceniu im życia ale póki co brakuje mi wiedzy i co za tym idzie odwagi. Właśnie trafiłam na tę stronę i dla mnie ona jest naprawdę niesamowita. Niewiele jest już chyba takich miejsc i ludzi a to co się tutaj robi jest po prostu piękne i wyjątkowe. Wielki szacunek za ocalenie tego zajęcia i tych wszystkich przedmiotów od zapomnienia. Mam nadzieję, że może tutaj odnajdę trochę praktycznych wskazówek i będę mogła zacząć działać 😉

  3. Jestem zachwycona Twoim blogiem, piękne zdjecia etapów renowacji. Cenne i przystępnie podane informacje. Poniewaz mam parę mebli przedwojennych do odnowienia, będę często zaglądać. Dziękuję

  4. Witam. Szafki „szpitalne” rzeczywiście robią wrażenie i mebelki dziecięce także. Te całe przedsięwzięcie z renowacją, blogiem i zamiłowaniem do takiego zajęcia jest godne podziwu i naśladowania. Sama zbieram starocie, a raczej graty, ale w rodzinie śmieją się ze mnie, że to taka choroba 🙂 i niestety nie mam w nich wsparcia do działania.
    ALE GDY ZNALAZŁAM TĘ STRONĘ… I TO W DODATKU KOBIECĄ, doznałam olśnienia, sądzę, że wszytko się teraz zmieni. Gdy szukałam stolarza do odnowienia krzeseł to okazało się ze w dużym wojewódzkim mieści i okolicy nie ma takiego chętnego. Antyki owszem ale duperele już nie – usłyszała w wielu warsztatach. Dzięki Pani wiem, że już czas zabrać się za to zupełnie samej:) Będę tu szukać wiedzy, motywacji i inspiracji.
    Wszelkiej pomyślności na Nowy Rok. Magda.

    1. Witam,
      Bardzo się cieszę, że pasja odnawiania dawnych mebli 'dopadła’ tak wiele osób (a zwłaszcza płeć piękną, która swietnie odczarowuje męskie stolarstwo:). Życzę wielu fajnych renowacji i wielu wdzięcznych mebli. Te potrafią mięc duszę i kryć w sobie wiele tajemnic:) Za cały trud pracy potrafią sie pięknie odwzajemnić (choć dają też i czasem mocno popalić, zwłaszcza w temacie cierpliwości i pokory:) Trzymam kciuki z realizacje planów! Mam nadzieję, że blog podpowie Pani w wielu tematach:) służę pomocą i radą – pozdrawiam serdecznie, Aneta

  5. Witam,Ja również gratuluję cierpliwości bo ja jej nie mam.Proszę Anetko o informację jakich srodków użyć ażeby rozebrać meble na czynniki pierwsze ich nie niszcząc. Mój kredens jeszcze schnie ,ale już udało mi się wyciądnąć jedną szufladę.Pozdrawiam Ciebie oraz wszystkie dziewczyny które zazdroszczą Tobie ha,ha,ha (chyba Twoich umiejętności a może cierpliwości) .Ale w górę serca dziewczyny w myśl maksymy–KTO ZACZĄŁ TEN POŁOWY DOKONAŁ. Baśka

    1. Dzień dobry,
      Oprócz śrubokrętów i spirytusu (denaturatu) nic wiecej nie powinno być potrzebne do rozebrania mebla; skręcone elementy rozkręcamy a poklejone, ale luźne łączenia, które są juz poruszone i będą wymagały klejenia na nowo, ale nie chcą się rozebrać, podlewamy alkoholem by ten osłabił klej (łączenie opukujemy gumowym młotkiem lub klasycznym młotkiem przez podkładkę, by nie obić drewna:) jeśli coś nie chce się rozłożyć/rozdzielić to nie rozbijamy tego na siłę, bo drewno szybciej puści/pęknie w innym miejscu niż tym pierwotnie klejonym; mocno wilgotny mebel mus najpierw swoje odstać w suchym pomieszczeniu (tak ok 20stopni), by móc go zacząć rozbierać;
      Pozdrawiam serdecznie życzący miłej i przyjemnej renowacji:)
      Aneta

  6. Wielkie łał. Przepiękna praca, jedna z ulubionych. Mam pytanie : Jak radzi sobie Pani z bólem (zmęczeniem) rąk. To jednak nie jest lekka praca.

    1. Dziękuję za miłe słowa:)
      Jeśli chodzi o wytężone prace to zostaje tylko rozkładanie sił na cały dzień, choć nie zawsze chroni to przed zmęczeniem;)
      Pozdrawiam,
      Aneta

  7. Łałałuła! niewiarygodne! chyba najbardziej spektakularna metamorfoza zwykłych szpitalnych szafek (nie wierzę, że nie były ze szpitala:)). Najlepsza strona o renowacji mebli ever! gratulacje.
    P.S. nurtuje mnie jedno pytanie, na które nie znalazłem odpowiedzi. Jak i czym Pani czyści szkło? W międzywojennych kredensach (a dokładnie nadstawkach) często zaokrąglenia są wypełnione szybkami z pięknego szkła, którego wg. mnie nie da się dziś u „normalnego” szklarza zamówić (czasem te szybki są też łączone ołowiem lub jakimś podobnym metalem). Zastanwaiam się czym czyścić takie szkło, jak to robić? czy w ogóle jest sens unikać ingerencji szklarza-artysty?

    1. Bardzo dziękuję:)))
      Wszelakie szybki cięte/fazowane, jak i szlifowane lustra, które nie zawsze mogę wyjąc z mebla (czasem jest on tylko odświeżany i elementy nie są demontowane do podstaw) oczyszczam na sucho najdrobniejszą wełną stalową nr 0000. Jest ona bezpieczna i delikatnie usuwa wszelki brud nie niszcząc/nie rysując powłoki. Szkło nabiera ładnego czystego blasku bez ingerencji detergentów czy wody. Podobnie postępuję z metalowymi/mosiężnymi okuciami. Korzystam jednak zawsze z tej najdrobniejszej waty metalowej, by uniknąć ew rysek na powierzchni,
      pozdrawiam serdecznie
      Aneta

  8. Szafeczki rzeczywiście piękne. Styl to oczywiście modernizm/bauhaus. Szafeczki wykonane w Frysztacie w fabryce Mucke-Melder, która przez rok była polska a tak ogólnie czeska/niemiecka. Podejrzewam, że były problemy z wyjęciem i wsadzeniem górnego blatu by nie połamać cienkiej krawędzi. Podejrzewam, że kolor biały to oczywiście nie efekt szpitalnego pochodzenia tylko czeska moda na malowane modernistyczne meble. Gratulacje za efekt!

  9. Pani Aneto,

    przede wszystkim dziękuję, że poświęca Pani swój czas i dzieli się z nami wiedzą. Niezwykłe, tak jak niezwykły jest ten blog.Dziękuję.

    Stoję przed renowacją kuchni- drewno w fornirze jasny dąb.
    Kuchnia ma już 20 lat. Drzwi frontowe szafek noszą ślady rąk, a szafki pod zlewozmywakiem bardzo ucierpiały w sensie zniknięcie lakieru, nie są jednak odkształcone.

    Chciałabym zachować w naturalnym drewnie blat barku oddzielajacego kuchnię od jadalni, blat łączący szafki dolne oraz wieńce. Jeden ze stolarzy zgodził się wykonać tę usługę za całkiem ludzką cenę, ale zamknął zakład. Inni stolarze życzą sobie horrendalnych cen.

    Natomiast fronty szafek i cokół kuchni chciałabym pomalować farbą do mebli kuchennych.Zauważyłam, że wiele osób przeprowadza w podobny sposób lifting stareńkich kuchni.

    Moje pytania brzmią:

    – jak przygotować powierzchnię mebli, które mają zostać w kolorze forniru? Na blatach są przebielone ślady użytkowania – od szklanek itd. Czytałam to co Pani pisze o zelach, ale nie wiem, czy mogę ich użyć przy fornirze? czy może szlifierka oscylacyjna, nie mam jej i nie wiem jaką mogłabym kupić, ale jeżeli pomogłaby to oczywiscie kupię.

    – czym i jak je malować? Chciałabym wykończenie w półmacie.

    – jak przygotować kasetonowe fronty szafek, do farby i najważniejsze jaką farbą malować?

    – czy mogę używać szlifierkę oscylacyjną? Jeżeli tak to w jakich miejscach?

    Czy sądzi Pani, że osoba, która nigdy nie odnawiała mebli jest w stanie to zrobić? Należę do osób wytrwałych i cierpliwych.

    Żałuję, że mieszkam daleko od Pani, gdyż chętnie wzięłabym udział w warsztatach.

    Oczekując odpowiedzi serdecznie pozdrawiam
    Elka

  10. Dzień Dobry,

    na początek chciałabym przeprosić za mój post. Był on podyktowany strachem przed przedsięwzięciem, które wydawało mi się ponad siły.

    Przeczytałam po wysłaniu postu wszystkie Pani informacje o czyszczeniu mebli i oczywiście znalazłam odpowiedzi na moje pytania. Dzisiaj jest mi po prostu wstyd, że zawracałam głowę, zamiast zacząć od dokładnej lektury bloga.

    Serdecznie pozdrawiam

  11. dzieńdobry, mam nieśmiałe pytanie – stoliki na blatach miały ubytki – jak udało się Pani ich pozbyć – czy był uzupełniany fornir? czy jakieś szpachlowanie? mam stolik gdzie są takie właśnie ubytki
    Pozdrawiam
    katarzyna

    1. Dzień dobry,
      przy fornirowanych meblach jak najbardziej wskazane jest uzupełnianie ubytków okleiną; szpachlą najlepiej jest się posiłkować przy bardzo małych wyszczypaniach, których wypełnienie nie będzie rzucało się w oczy. Każde większe, mniej więcej powyżej 0,5cm powinno się wypełniać fornirem
      pozdrawiam,
      Aneta

  12. Witam.
    Na początek chciałam pogratulować świetnego bloga.
    Przeglądałam już wiele stron w związku z moim małym ,,problemem”, jednak dopiero tutaj znalazłam konkrety i fachowość.Szukam osoby doswiadczonej która mogła by mi doradzić. Zupełnie niedawno kupiłam świetny komplet do jadalni (witryna, kredens , stół) Właścicielka mówiła że to Swarzędz z 1978r, choć ja osobiście nie do końca jestem o tym przekonana (czasami nazywają je kalwaryjskie)- generalnie- wysoki połysk, nieregularne bryły i chrom.Generalnie meble są w bardzo dobrym stanie i wyglądają super, ale… no właśnie mam jedno małe ,,ale”. Ubytek w barku w kredensie. Ujawnił się podczas transportu.Fornir z połyskiem jest nałożony na płytę meblową ( chyba wiórową) i w miejscu mocowania zawiasów barku był lekko spuchnięty- w trakcie transportu po prostu odpadł razem kawałeczkiem płyty ( w załączeniu zdj)Czy da się to jakoś uratować? byłabym bardzo wdzięczna za jakąkolwiek radę. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratuluję wspaniałej stronki- Wioletta

  13. Witam.
    Na początek chciałam pogratulować świetnego bloga.
    Przeglądałam już wiele stron w związku z moim małym ,,problemem”, jednak dopiero tutaj znalazłam konkrety i fachowość.Szukam osoby doswiadczonej która mogła by mi doradzić. Zupełnie niedawno kupiłam świetny komplet do jadalni (witryna, kredens , stół) Właścicielka mówiła że to Swarzędz z 1978r, choć ja osobiście nie do końca jestem o tym przekonana (czasami nazywają je kalwaryjskie)- generalnie- wysoki połysk, nieregularne bryły i chrom.Generalnie meble są w bardzo dobrym stanie i wyglądają super, ale… no właśnie mam jedno małe ,,ale”. Ubytek w barku w kredensie. Ujawnił się podczas transportu.Fornir z połyskiem jest nałożony na płytę meblową ( chyba wiórową) i w miejscu mocowania zawiasów barku był lekko spuchnięty- w trakcie transportu po prostu odpadł razem kawałeczkiem płyty ( w załączeniu zdj)Czy da się to jakoś uratować? byłabym bardzo wdzięczna za jakąkolwiek radę. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratuluję wspaniałej stronki- Wioletta

    1. Dzień dobry,
      uszkodzenie niestety jest trudne do uzupełnienia, bo odprysk twardego lakieru jest spory… Możemy posłużyć się szpachlą-kitem w dobranym kolorze, ale ta będzie widoczna z racji swojego 'matu’, wymagałoby to więc retuszu lakierem, który nada miejscowo odrobiny połysku. Szpachla wymaga też po przeschnięciu zeszlifowania namiaru i wygładzenia, a to niesie ryzyko porysowania miejsca obok… Zgubienie tego retuszu tak czy tak może być jednak trudne.
      Może też Pani spróbować uzupełnić ubytek pałeczką szelakową, która z racji swojej twardości i naturalnego połysku może estetyczniej wyretuszować uszkodzone miejsce. Nadmiar stopionego szelaku wystarczy ściąć ostrym dłutem lub nożykiem, dzięki czemu nie ma ryzyka porysowania miejsca obok (te dla pewności i tak dobrze jest zakleić/ochronić taśmą papierową do ścian – polecam wersję różową, która nie zostawia śladu kleju). Pałeczki szelakowe są dostępne w sklepach dla konserwatorów, może też zrobić sobie taką samemu z najjaśniejszych płatków szelaku (tzw. bielony który ma słomką barwę)
      pozdrawiam,
      Aneta

  14. Pani Aneto,
    To mój pierwszy komentarz tutaj, chodź Pani stronę czytam od dawna i niemal znam na pamięć 🙂 Proszę przyjąć moje wyrazy uznania za dobrą robotę, którą Pani robi.
    Mam dwa pytania. W jaki sposób wykańcza Pani wewnętrzne części mebli (wnętrza szuflad, lewe strony drzwiczek, wnętrza korpusów szafek, półki, etc.), zwłaszcza w meblach politurowanych?
    Drugie pytanie dotyczy mahoniowej komody neoempire, którą akurat odnawiam. Holenderska reprodukcja z lat 60., ale wykonana w bardzo dobrym gatunku i z należytą dbałością o szczegóły. Fornir na blacie i drzwiczkach (mahoń piramida) zbladł pod lakierem i zastanawiam się, czy samo zastosowanie politury rubin przywróci mu nieco charakterystycznej dla mahoniu czerwieni. Zdjąłem już lakier i wyszlifowałem powierzchnię pod wykończenie, fornir po zwilżeniu spirytusem ma kolor beżowo-pomarańczowy. Pod okuciami zachował się nienaświetlony fornir i ten jest ładnie czerwony. Czy radzi Pani zastosować bejcę?
    Z góry dziękuję i pozdrawiam,
    Jakub

  15. Chociaż art-deco nie jest moim pierwszym wyborem w stylach mebli, to renowacja tych szafeczek jest doskonała. Takie piękne są te mebelki. Do tego stopnia mnie zauroczyły, że zastanawiam się nad pytaniem: Dlaczego nie lubię art-deko?
    Jestem pełna uznania dla tak jakościowej pracy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *