Lampa stojąca ze stolikiem w stylu Art Deco z lat 30-tych XXw., w okleinie orzechowej i o konstrukcji sosnowej, z elementami niklowanego metalu. Mebelek o projektowej, geometrycznej formie, produkcji najprawdopodobniej polskiej lub czeskiej. W moje ręce trafił w stanie oryginalnego zachowania, tzn. był kompletny, stabilny i bez większych uszkodzeń. Oprócz nietypowych kształtów, dużym plusem było też to, że stolik nie nosił śladów świeżej renowacji i nikt wcześniej nie próbował go amatorsko odnawiać (malując np jakimś nitro lub lakierobejcą). Co prawda białe ślady na blacie wzbudzały moje słuszne podejrzenie co do cienkiej warstwy lakieru na drewnie, ale była ona już bardzo stara i mocno wyschnięta, przez co nie trudna do ew wyszlifowania. Elektryka, która w wiekowych meblach potrafi sprawiać dużo problemów, również była w pełni sprawna, łącznie z oryginalnym ebonitowym gniazdem, porcelanową oprawką, niklowanym ramieniem oraz typowym dla okresu międzywojennego kloszem pergaminowym szytym. W całej lampie nie zachował się tylko oryginalny przewód, bo powinien być opleciony materiałem. Dobry stan drewna nie wymagający natychmiastowej renowacji, oryginalne elementy konstrukcyjne oraz uroda i funkcjonalność lampy łączącej jednocześnie funkcję mebla oraz źródła światła, zaważyły o jej kupnie.
Prace zaczęłam od rozłożenia lampy na części. Wiąże się to z ponownym jej zelektryfikowaniem po zakończonej renowacji, co bywa często zadaniem karkołomnym, ale inaczej nie mogłabym gruntownie wyczyścić i dobrze wypolerować całych płaszczyzn drewna. Tak jak wspomniałam wcześniej, starą warstwę politury przykrywała cienka warstwa lakieru, wszystko jednak było już tak suche i wypłowiałe, że w miarę lekko schodziło przy czyszczeniu drewna cykliną (używając do skrobania noża, należy robić to z powoli i z dużym wyczuciem, by nie nie pokaleczyć i nie pozadzierać okleiny). Posłużenie się w tym przypadku (jak i w wielu innych) szlifierką mechaniczną jest bardzo ryzykowne, bo szybko możemy przeszlifować delikatną i cienką warstwę forniru – zwłaszcza o czeczotkowym usłojeniu – jak to jest w przypadku okrągłego blatu w moim stoliku. Sam blat zresztą wydaje się być najbardziej podniszczonym elementem lampy, z niewielkimi spękaniami, ubytkami i przetarciami okleiny. Z uwagi jednak na oryginalny i bardzo ładny układ liści forniru, z pewnością nie zdecyduję się na jego całkowitą wymianę. Uważam zresztą, że całą klasę, urok i wartość meble art-decowskie (choć nie tylko) zawdzięczają właśnie oryginalnie zachowanej okleinie. Współczesna wersja z pewnością nie odda w pełni przedwojennego piękna mebla.
Pierwszy etap prac:
- rozebrałam lampę na możliwe elementy (z zachowaniem szczególnej ostrożności jeśli chodzi o elektrykę; czasem warto zrobić zdjęcie lub szkic, by później niczego nie pomylić)
- wyczyściłam elementy drewniane: półkę, podstawę, fragment przy rurce, którego nie udało mi się zdjąć oraz listewki mocujące ze starych warstw politury i lakieru przy pomocy cykliny / szerokiego, ostrego noża do skrobania
- doczyściłam następnie płaszczyzny (z wyjątkiem głównego blatu) ręcznie przy użyciu papieru ściernego o gr. 180 (szlifujemy zawsze wzdłuż słoi, nigdy w poprzek, inaczej zostaną głębokie rysy trudne do wyretuszowania!)
- sam blat, z uwagi na uszkodzenia i kruchość forniru, bardzo delikatnie i z wyczuciem oczyściłam cykliną oraz papierem ściernym o gr. 220; jedynie jego lewą (spodnią) stronę przeszlifowałam lekko szlifierką
- ubytki okleiny, głównie na obrzeżach i rantach, uzupełniłam przy pomocy gorącego kleju stolarskiego kawałkami forniru orzechowego (możemy tez użyć klasycznego, białego kleju typu wikol); dobrze jest dysponować fragmentami starego forniru odzyskanego np. z jakiegoś innego zniszczonego mebla, dzięki czemu nie będziemy musieli już podbarwiać nowych wstawek bejcą; niewielkie spękania czy wyszczypania uzupełniłam szpachlą akrylową; po wyschnięciu nowe elementy przeczyściłam raz jeszcze papierem ściernym
- wszystkie powierzchnie (oprócz blatu, który muszę częściowo odbudować) wygładziłam drobnym papierkiem ściernym o gr. 320/400, przez co przygotowałam je do następnego etapu prac, czyli gruntowania politurą i polerowania.
14 Responses
Mam w dużym pokoju jedynie taki stolik z dziurą po lampie. Nigdy jej nie widziałam. Musiało być coś analogicznego ale szwagier (który wyrzucał stolik) wyrwał ją z korzeniami i wywalił na śmiecie.
Ale mój nie ma tak ładnego forniru jak ten.
Nie jest wcale trudno jak widać 🙂 Szkoda, że tak wiele ludzi widząc stare meble nie docenia ich wartości :/ Wystarczy trochę o nie zadbać i mogą wyglądać jak nowe, albo lepiej 🙂
Podziwiam Pani zapał i efekty prac. Sam ostatnio zająłem się uratowaną z jakiejś piwnicy starą komodą art deco. Niestety w tragicznie opłakanym stanie. Ktoś sobie z drzwiczek zrobił tarczę do rzucania rzutkami :/ Te małe okrągłe dziurki zalepiałem woskiem…nie wiem czy to najlepsze rozwiązanie, ale lepszego nie znalazłem 🙁 Szpachla niestety po nanoszeniu czegokolwiek mokrego znikała…za mała wartstwa, za małe dziurki, albo szpachla zła? Co oznacza że mebelek jest projektowy? Często widzę takie określenia na aukcjach…
Mebel nie wytwarzany seryjnie, indywidulanie zaprojektowany (przeważnie na zamówienie), stworzony przez jakiegoś artystę (stolarza, architekta, projektanta itp.), reprezentujący wysoką klasę w swoim stylu określany jest najczęściej meblem projektowym lub katalogowym. Egzemplarz taki był zazwyczaj zrobiony z bardzo dobrej klasy materiałów i jak na swoje czasy był z pewnością meblem dość drogim. Obecnie trochę się nadużywa terminu mebli projektowych w stosunku sprzętów, które były produkowane przemysłowo na większą skalę…
Jeśli chodzi o zatykanie dziurek, czy po drewnojadach, czy po innych uszkodzeniach, to chyba najlepsza jednak jest szpachla (ja używam najczęściej polskiej, akrylowej), trzeba tylko nakładać warstwy kilka razy, po wyschnięciu pierwszej delikatnie przeszlifować powierzchnię i zaszpachlowac raz jeszcze, ew czynność powtórzyć jesli drewno będzie mocno 'wciągać’ masę. Można tez oczywiście użyć wosku, ale w takim przypadku lepiej zrobic to na sam koniec, bo na zawoskowane drewno trudno bedzie pózniej położyć politurę – mogą powychodzić tłuste plamki i bedzie kłopot z ew zabejcowaniem. Dobry do tego typu konserwacji bedzie miękki wosk w puszce, w formie gęstej pasty (dobrany w kolorze naszego mebla), bo ładnie pozatyka nam wszelkie pory i dziurki. Można nałożyć go grubiej, poczekać aż trochę zastygnie a potem całą powierzchnię wypolerowac szmatką, usuwając tym samym jego nadmiar,
Pozdrawiam.
Dziękuję bardzo za wyjaśnienia 🙂 mówiąc wosk, chodziło mi oczywiście o pałeczkę woskową…problemu z bejcowaniem nie było, obawiam się jednak efektów przy politurowaniu.
w przypadku punktowego stosowania twardego wosku nie powinno być problemu, zrówno z bejcą, jak i politurą:) dobrym sposobem jest też zalewanie otworów szelakiem – jakiś duży, sklejony kawałek (tzymając np w cęgach) podgrzewamy na drewnem zapalniczką a spadające 'krople’ wpelniają nam dziurki. Szelak w lasce można też chyba kupić w sklepach dla konserwatorów.
Czy Pani ma jakąś pracownię w której można Panią spotkać? Czy te wszystkie prace to tak raczej bardziej prywatnie w domowym zaciszu?
w tygodniu można mnie spotkać na ul.Brzeskiej 6 na warszawskiej Starej Pradze (Galeria Sztuki 'Stara Praga’)
Jestem pod wrażeniem. Zaczęłam trochę od końca, bo od czwartego etapu renowacji, ale nie mogę się nadziwić talentowi, jaki ma Pani do renowacji. Mam piękną, starą, fornirowaną sypialnię (łóżka, nakastliki i szafa) po prababci, ale nawet boję się ich tknąć by nie zniszczyć tego, co jeszcze zostało.
Witam raz jeszcze. Tym razem mam 3 pytania!
1. w jaki sposób zabarwić szpachlę na czarno? Chcę zabejcowac na czarno drewniane elementy sofy i są tam malutkie dziurki po gwoździach. czy zwykłą szpachla do drewna da sie zabarwić na czarno?
2. mam stolik z wypaczonym dębowym, okrągłym blatem. Blat ma 52 cm średnicy i zrobiony jest z połaczonych ze sobą desek. Jak go wyprostowac w warunkach domowych czyli bez prasy czy innych poważnych maszyn?
3. i wreszcie – czy planuje Pani warsztaty w marcu? Bo chętnie już bym się zapisała. 🙂 Musze znać nieco wcześniej daty, bo jadę z daleka i musze bilety samolotowe zarezerwować.
bardzo serdecznie pozdrawiam. Ostatnio chyba codziennie czytuję kolejne „lekcje”
Witam:)
1.szpachlę najlepiej zabarwić czarną bejcą, albo w proszku, albo w koncentracie (polecam malutkie buteleczki z koncentratem bejcy spirytusowej, produkt polski). Lepiej jest wcześniej zabarwić szpachlę, przed użyciem jej już bezpośrednio na drewnie, większość gotowych produktów bardzo trudno się bowiem barwi, lepiej jest więc mieć od razu czarną masę.
2.w domowych warunkach blat można położyć gdzieś na ziemi, najlepiej na płytkach/betonie (w piwnicy? choć nie też tam gdzie jest bardzo wilgotno i zimno), gdzie pociągnie delikatnie wilgoci i na nowo choć trochę się naprostuje; blat oczywiście musimy mocno obciążyć od góry, by nie miał możliwości prężenia. Najlepiej jest go włożyć między dwa inne blaty i ściśnąć ściskami stolarskimi (dokręcamy wtedy np.codziennie blaty po trochu, w zależności od wypaczenia, tak by nasz główny blat nie popękał). Niestety nie daję gwarancji, że po jakimś czasie, w domowych warunkach, nie zacznie się paczyć na nowo. Inny sposób, to porozcinane desek, z których jest zrobiony blat i sklejenie go na nowo z zagratowaniem (stolarskie połączenie/wzmocnienie). Lite blaty lubią niestety pracować…;)
3. Nowe terminy Warsztatów – na marzec i kwiecień – udostępnie myślę w drugiej połowie stycznia
Pozdrawiam, Aneta
Bardzo dziękuję! Tak zrobię:) Zacznę od dokręcania, bo obawiam się , że moja obecna wiedza nie pozwala mi na podejmowanie prób bardziej skomplikowanych a stolik jest dość zabytkowy. Dlatego tak niecierpliwie na te warsztaty czekam, żeby wreszcie się czegoś w praktyce nauczyć:) Bardzo serdecznie pozdrawiam. Agata
Witam
Bardzo proszę o pomoc. Mój niedawno zakupiony drewniany stół pękł w dwóch miejscach, czym najlepiej wypełnić takie ubytki? Stół wcześniej był olejowany i woskowany. Czy powinnam oczyścić go w całości, następnie wypełnić ubytki, ? zastosować wosk czy olej? Co zrobić żeby zapobiec pękaniu mebla w przyszłości?
pozdrawiam
Sybilla