Gięte krzesło z fabryki „Wojciechów”

Przy okazji firmowej 'inwentaryzacji’ krzeseł thonetowskich, postanowiłam zrobić przegląd wszystkich giętych siedzisk, których, z racji ich uniwersalnego i ponadczasowego charakteru, na zapleczu Pracowni stoi całkiem sporo. Niestety, zniszczone często sygnatury i etykiety nie pozwalają na dokładne określenie, z której fabryki (polskiej czy europejskiej) meble mogą one pochodzić. Ciężko jest więc tym samym coś więcej o nich powiedzieć, poza tym, że są wiekowe, przetrwały lata wojny i byłby produkowane na cały świat w tysiącach sztuk. Czasem możemy je jeszcze przypisać fabrycznej numeracji i oznaczeniom katalogowym modela, ale to też nie przy każdym egzemplarzu.

Swoje porządki zaczęłam od mocno zakurzonego krzesła z wyposażenia 'warsztatowego’, które służy mi pomocą przy nielicznych pracach siedzących;)

SONY DSC

Gięte krzesło – jedno z wielu jakie stoją w Pracowni, nawet nie pamiętam jak do nas trafiło. Pojedyncze, bez etykiet, stempli czy charakterystycznych sygnatur Thoneta, z delikatnym secesyjnym wzorem na oparciu, nie wzbudzało wcześniej niczyjego zainteresowania skromnie wtapiając się w przestrzeń warsztatu. Konstrukcja klasyczna, wykonana w całości z drewna bukowego, na siedzisku delikatnie wklęsła sklejka, ale bez charakterystycznych dla thonetów tłoczeń czy ozdobnych secesyjnych motywów. Krzesło niewątpliwie wiekowe, przypuszczalnie z lat 30-tych XXw., dość proste i przez to też takie trochę…zwyczajne. W sumie wiele jest podobnych siedzisk w polskich domach. Jak na swoje lata zachowane jednak w całkiem przyzwoitym stanie, kompletne i stabilne, bez większych uszkodzeń czy spękań, typowych dla mocno wygiętej w parniku buczyny

Postanowiłam te 'zwyczajne’ krzesło troszkę odświeżyć szmatką z płynem do konserwacji dawnych mebli i 'wypchnąć’ je bardziej na galeryjne światło. Może komuś się spodoba i będzie chciał je mieć u siebie. Szybki lifting i z krzesełka będzie można przynajmniej w pełni korzystać, nie martwiąc się o warstwy sinego kurzu. Miła niespodzianka pojawiła już na początku, kiedy to na wewnętrznej stronie siedziska, pod naprawdę sporą warstwą pyłu i brudu odsłoniła mi się, niewidoczna kompletnie do tej pory, oryginalna papierowa etykieta. Zachowana niestety fragmentarycznie i do tego w dość kiepskim stanie, ale widoczna jeszcze na tyle, by odczytać na niej (przy pomocy lupy) nazwę 'Wojciechów’. Nazwa fabryki gdzieś już obiła mi się o uszy, postanowiłam więc, mając przed sobą konkretny egzemplarz, poszukać dalszych informacji na temat tej polskiej manufaktury i tym samym poznać odrobinę historii krzesła…


Ostatnio zaktualizowane138SONY DSC

Okazało się, że w historii polskiego meblarstwa znane są dzieje „WOJCIECHOWA”, była to bowiem pierwsza polska fabryka mebli giętych z drewna bukowego*.

Założył ją w 1872 r. hrabia Wojciech Poletyłło** na części swojej ziemi w Wojciechowie, gdzie miał doskonały dostęp do surowca, okolica bogata była bowiem w lasy bukowe. Firma rozwijała się bardzo prężnie i dynamicznie, stąd też już w 1875r. otworzyła swoją filie w Warszawie przy ul. Gęsiej (na terenach byłej fabryki mydła), do której trafiały gięte elementy mebli i dopiero tu na miejscu były składane/skręcane w całość i sprzedawane dalej. W 1884r. firma hrabiego Poletyłło została przekształcona w „Towarzystwo Akcyjne Fabryki Mebli Giętych Wojciechów’. Odbiorcami wyrobów z Wojciechowa byli klienci nie tylko z Królestwa Polskiego, ale również z Rosji, Niemiec, Francji, Belgii a sama firma miała swoje sklepy i składy m.in. w Warszawie (przy ul.Miodowej 3 i ul.Ossolińskich 6 oraz przy przy Krakowskim Przedmieściu 13 i placu Grzybowskim 1), Poznaniu, Odessie, Moskwie, Petersburgu i Kijowie. Meble wysyłane też były za wielką wodę do krajów Ameryki Północnej i Południowej.

Z ciekawostek – przedsiębiorstwo wytwarzało nie tylko wszelkiego rodzaju meble z giętej buczyny, ale także i okleinę (forniry i obłogi), którą wykorzystywało głównie na swoje potrzeby. Meble z sygnaturą 'Wojciechowa’ zdobywały liczne nagrody: dyplomy, medale i wyróżnienia na licznie organizowanych od II poł. XIXw. wystawach (międzynarodowych i lokalnych) np. w Wiedniu w 1873r., w Warszawie w 1885, 1889r i 1890r. czy na światowej wystawie w Paryżu w 1889r gdzie przyznano wojciechowskim wyrobom srebrny medal. Świadczą o tym liczne stemple umieszczane na papierowej etykiecie w którą wyposażany był niemal każdy wojciechowski wyrób.

Po pożarze ok 1903r., który strawił niemal cały majątek, hrabia przeniósł zakład do Gomunic w Kamieńsku w powiecie piotrkowskim gdzie odkupił od Ottona Gehliga bliźniaczą fabrykę mebli giętych o nazwie „Kamińsk”. Tam miał jeszcze lepszy dostęp do surowca oraz zdecydowanie dogodniejsze warunki komunikacyjne z uwagi na bliskość linii kolejowej Warszawa-Wiedeń. Osadzie fabrycznej nadano również nazwę Wojciechów. Niestety w 1925 r. fabryka upadła i została przejęta przez Bank Gospodarstwa Krajowego. W 1927 r. sprzedana została dalej nowemu prywatnemu inwestorowi, który po pięciu latach zbankrutował. W 1929r. meble z Aukcyjnego Towarzystwa Fabryki Mebli Giętych „Wojciechów” były jeszcze prezentowane na słynnej Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu prezentującej dorobek odrodzonego Państwa Polskiego. Oficjalnie przyjmuje się, że fabryka zakończyła swą działalność w 1933r..

* w 1869r. cofnięto patent rodzinie Thoneta; od tej pory techniką gięcia drewna mogli się posługiwać także inni przedsiębiorcy co zaowocowało dużym rozwojem produkcji tego typu mebli również na ziemiach polskich.

** artykuł monograficzny (wyczerpujący temat) o fabryce w Wojciechowie napisał śp. Izydor Grzeluk, wieloletni kustosz działu mebli MN w Warszawie Pan Izydor ustalił, że nazwisko założyciela wytwórni w Wojciechowie brzmi POLETYŁŁO (źródło Anna Kostrzyńska-Miłosz). Polecam jego lekturę, pomógł mi sukcesywnie uzupełnić wiedzę w tym blogowym wpisie; artykuł znaleźć możemy w bibliotece Instytutu Wzornictwa Przemysłowego „Wiadomości IWP-Design” 1992 nr 4.

Reklama fabryki „WOJCIECHÓW” zamieszczona w Polski Przemysł i Handel – księga adresowa i informacyjna w Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1930r.:  „Fabryka produkuje wszelkiego rodzaju meble gięte. Surowiec krajowy. Eksport do Anglii, Holandii, krajów wschodnich, ameryki Północnej i Południowej, Maroka i Persji” (cyt. z „Polskie meble 1918-1939. Forma-funkcja-technika” Anna Kostrzyńska-Miłosz)

SONY DSC

Moje warsztatowe krzesło, mimo iż nie jest oryginalnym Thonetem (choć wzór jest bardzo zbliżony do 'wiedeńskich’ egzemplarzy), ma więc równie ciekawe pochodzenie. Bardzo podobny model, tyle że z wyplatanym siedziskiem i tłoczonym oparciem, znalazłam w katalogu mebli Thonet, w którym oznaczone zostało jako numer 221 z datą pierwszej produkcji w Wiedniu w 1898 (wytwarzane do 1939r.). Moje 'zwykłe’ krzesło ma już więc prawie 100 lat (a może i więcej:) i jest niewątpliwie pamiątkę po pierwszej polskiej fabryce produkującej meble na patencie Thoneta, przez co nabrało dla mnie dużo większej wartości niż nie jeden rasowy wiedeńczyk. Przypuszczam, że mebli sygnowanych 'wojciechowską’ marką nie zachowało się do dzisiaj aż tak wiele, zwłaszcza z tych pierwszych lat działalności firmy, najczęściej bowiem spotykam produkty dwóch meblowych gigantów, czyli Radomska i Jasienicy. Nie ma też niestety zbyt wielu opracowań opisujących działalność przedwojennych polskich fabryk mebli giętych, ich wyrobów i wzorców. Tym bardziej cieszy, że mam uratowany choć jeden oryginalny egzemplarz z Wojciechowa. Dla miłośników polskiego meblarstwa takich jak ja, jest to naprawdę ciekawa historia, potwierdzająca po raz kolejny fakt, że stare meble mają swój czar, nawet te na pierwszy rzut oka niepozorne:)

SONY DSC
Dla porównania etykieta fabryczna z późniejszych już egzemplarzy produkowanych przez Wojciechów:

21 Responses

  1. Trafiłam tu przypadkowo i bardzo się cieszę i gratuluję. Trzeba koniecznie dodać, ze artykuł monograficzny (wyczerpujący temat) o fabryce w Wojciechowie napisał śp. Izydor Grzeluk, wieloletni kustosz działu mebli MN w Wawie.
    Pan Izydor ustalił że nazwisko założciela wytwórni w Wojciechowie brzmi POLETYŁŁO Pozdrawiam serdecznie AKM

    1. Bardzo dziękuję za cenną informację, postaram się dotrzeć do artykułu.
      Dziękuję też za świetną książkę „Polskie Meble 1918-1939”, która towarzyszy mi w pracy niemal każdego dnia:) jest dla mnie prawdziwym źródłem informacji!
      pozdrawiam serdecznie!

  2. A u mnie w warsztacie też jest takie krzesło 😉
    Mieszkam niedaleko Radomska i Gomunic . Niejednokrotnie miałem przyjemność z meblami giętymi z Wojciechowa czy Radomska.
    Pozdrawiam
    Piotr

  3. Trafiłem na ten artykuł i pewnie mało kogo zainteresuje to co napiszę. Otóż chodzi mi o to że nie wszyscy zdają sobie sprawę gdzie znajduje się Wojciechów. Takiej miejscowości już nie ma została wcielona do miejscowości Kraśniczyn w powiecie krasnostawskim. Skąd to wiem? Wiem ponieważ mieszkam niecałe 50m od nie istniejącej już fabryki i pozostałych jeszcze budynków. Fabryki nie możemy się tylko domyślać gdzie była i co do niej należało. Ale chce powiedzieć że czytając taki artykuł robi mi się miło na sercu gdyż to fragment historii mojego miejsca zamieszkania i cieszę się że choć nie istniejącą już historię mam tak blisko siebie 🙂

    1. Kamil, jestem Ci niezmiernie wdzięczna za tę informację. W latach 1880/1881 w fabryce w Wojciechowie pracował mój pradziadek – był kasjerem. W 1880 roku w Surhowie urodził mu się syn, ojcem chrzestnym był dyrektor fabryki – jestem na etapie rozszyfrowywania nazwiska pisanego cyrylicą. Ten syn urodził się w Surhowie. Znalazłam na mapie Lubelszczyzny Wojciechów, le był oddalony o 100 km od Surhowa. Zastanawiałam się jak to możliwe. Teraz, dzięki Tobie wiem, że odległość od Surhowa do właściwego Wojciechowa to zaledwie 7,6 km.
      Pozdrawiam,
      BEE

  4. Witam
    A ja mam trzy krzesła gięte z sygnaturą w cyrylicy, ale nazwa brzmi znajomo: ВОЙЦВХОВЬ ( z tym, że 5-ta z kolei litera jest zamazana, zgaduję po kształcie, że to jednak „B” ). czy jest mi Pani w stanie coś więcej na ten temat powiedzieć? Niestety mimo poszukiwań nie znalazłam nic pod tym hasłem…

    1. Witam, myślę, że to sygnatura przedwojennej polskiej fabryki Wojciechów. Spotkałam się już kilkakrotnie z rosyjskimi oznaczeniami, w tym z opisem wystawy/targów jakie odbywamy sie w Moskwie. Moze i te krzesła były własnie robione na wschodni rynek, produkcja jest jednka polska:) na blogu opisałam losy fabryki w poście o krzesełku, prosze zerknąć,
      Pozdrawiam,
      Aneta

      1. Dziękuję za odpowiedź. Czyli jednak eksport. Jednak niesłusznie powiązałam to z wpływami zaborów… Chętnie zapoznam się z historią fabryki. Pozdrawiam serdecznie! 🙂

  5. Ja mam podobne krzesło. Wygląda na Thonet, ale po „ulepszeniach”. Ma wzorki i tapicerkę. Jest w opłakanym stanie. Elementy gięte są pęknięte i siedzisko też nie wygląda najlepiej.

  6. mam dwa krzesla z Wojciechowa.Giete z okraglym siedziskiem.Na siedzisku ze wzorami a pod spodem etykieta Wojciechow.Stan dobry.Z checia odsprzedam.

  7. Witam, bardzo ciekawy artykuł i wiele cennych informacji. Dziękuję 😉
    Natknęłam się na blog szukając informacji o krzesłach z Wojciechowa. Posiadam piękny komplet tych krzeseł: 4 szt krzeseł, 1 szt fotel, 1 szt sofa – wszystkie sygnowane papierową etykietą Wojciechowa z datami wystaw. Leżały wiele lat na strychu a ostatniej zimy zostały przez nas odrestaurowane, przy okazji rozbiórki okazało się że to Wojciechów, co mnie bardzo zaciekawiło. Krzesełka zostały rozebrane, odczyszczone, poszpachlowane i pomalowane farbą kredową. Udało się też znaleźć tapicera, który wykonał nową tapicerkę na sprężynach tj to było w oryginale. Wyszły obłędne. Jak poczytałam o historii fabryki to nawet myślałam, czy nie byłoby nimi zainteresowane jakieś muzeum, ale na razie cieszę nimi oko.
    Pomyślałam, że pewnie kogoś z Państwa tą informacją zainteresuję.
    Pozdrawiam serdecznie i przesyłam zdjęcie jednego krzesełka (mogę przesłać zdjęcie kompletu)

  8. Dzien dobry , wlasnie debatujemy w pracy czy możliwe jest zrobienie ( przez stolarza) siedziska do krzesła giętego . Na ogół takie zniszczone siedziska są zastępowane płaską sklejką, co wygląda moim zdaniem źle.
    Czy ktokolwiek jest w stanie wyprofilować tak sklejkę czy tylko zrobi to fabryczna maszyna?
    Z góry dziękuje za odpiwiedź,
    Magda.

    1. Dzień Dobry
      Tak ,jest to możliwe , wymaga jednak zrobienia indywidualnego kopyta pod dany wymiar siedziska. Jest to dość czasochłonne ale jak najbardziej możliwe.
      pozdrawiam
      Aneta

  9. Cieszę się, że trafiłem na ten artykuł, ponieważ ostatnio kupiłem dwa takie krzesła, za parę złotych. Fajnie jest dowiedzieć się o historii produkcji i o rodzimej fabryce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *