Styczniowy niedzielny spacer po opustoszałym, mroźnym i mocno zaśnieżonym Kole (&okolicach:) mimo mało przyjemnej aury zdecydowanie należał do udanych:) Kupiłam bowiem za bardzo okazyjną cenę wiekowy ścienny zegar, którego w domowych wnętrzach właśnie mi brakowało. Nieplanowane zakupy są zazwyczaj najprzyjemniejsze i trafione w dziesiątkę, tak też i było w tym przypadku. Zegar od razu wpadł mi oko. Lubię oryginalnie zachowane meble i przedmioty, które przez lata nieruszane i w żaden sposób nieodnawiane dopiero przede mną odsłaniają na nowo swój czar. Ten okaz właśnie na taki wyglądał:) Biała, metalowa tarcza z rzymskim cyframi kontrastująca z 'ciepłem’ drewna bardzo mi się spodobała. Dwa otwory widoczne na cyferblacie, w które wkłada się klucz do nakręcania (niestety brakujący), świadczyły, że mechanizm w środku jest nie tylko samym chodzikiem, ale też wybija godziny i półgodziny*. Do tego stara 'brązowa’ skrzynka, która dawała nadzieję, że pod brudną warstwą kryje się jakieś szlachetne drewno. Oryginalności zegarowi dodawała jeszcze fragmentarycznie zachowana na plecach papierowa etykieta z nazwą producenta (niestety część deseczki została wymieniona stąd tylko połowa napisów) oraz kompletnie nie znana mi, tajemnicza sygnatura na cyferblacie przedstawiająca pędzącego zająca i inicjały PHS powtórzona już z numerem seryjnym też na mechanizmie. Nie był to z pewnością znany i popularny niemiecki Gustav Becker ani jego rodzimy konkurent Junghans, które spotykam i widuję dość często. Ta niewiedza podkręcała moją ciekawość jeszcze bardziej, długo się więc nie zastanawiałam nad kupnem 'nowego’ sprzętu (zwłaszcza, że coraz mocniej sypiący śnieg dawał się we znaki;). Szybka transakcja i zegar trafił w moje ręce.
Pierwsze co udało mi się ustalić, to potoczna nazwa tego typu zegarów. Z racji swojego niemieckiego pochodzenia, a dokładniej regionu produkcji samych mechanizmów (Szwarcwald), określa się je mianem zegarów szwarcwaldzkich. Zdecydowanie dłużej trwało zanim udało mi się przeczytać nazwę producenta z dość mocno zniszczonej, pobrudzonej papierowej etykiety i tym samym rozszyfrować sygnaturę na cyferblacie. PHS, czyli Spółka „Phillip Haas & Söhne” – założona ok 1825 r. w szwarcwaldzkim St.Georgen, produkowała wszelkiego rodzaju zegary (ale także tkaniny, dywany i meble) i eksportowała je głównie do Stanów Zjednoczonych i Anglii. Logo firmy przedstawiające pędzącego zająca, jak podaje Wikipedia, zostało pierwszy raz zarejestrowane w 1883 rok i miało zapewne kojarzyć się z nazwiskiem właścicieli Haas (po niemiecku 'hase’ to zając). Firma zbankrutowała ok 1925 roku w czasie Wielkiego Kryzysu w Niemczech.
Okazało się, że informacji o pochodzeniu mechanizmu jest w sieci niewiele, praktycznie poza krótkimi notkami o firmie, nic więcej nie udało mi się wytropić. Jedyny podobny zegar, też sygnowany Phillip Haas & Söhne, zbliżony kształtem skrzynki, znalazłam na stronie jednego z kijowskich antykwariatów. Nie był to identyczny model, różnił się od mojego przede wszystkim cyferblatem i drewnem, z którego zrobiono skrzynkę, był wg mnie bardziej 'nowoczesny’, zdecydowanie już bardziej w stylistyce z początku XX wieku. Mój egzemplarz, sądząc po historii firmy, wypadałoby więc datować na II połowę XIXw., dokładniej lata 1880-1890:) Kupiony za przysłowiową złotówkę, okazał się, przynajmniej jak dla mnie, prawdziwą perełką.
Przy odrobinie pracy brudny i podniszczony zegar, który przeszło 120 lat temu pierwszy raz trafił w ręce swojego właściciela (kupiony czy podarowany w prezencie?) i odmierzał mu czas w jego dziewiętnastowiecznych wnętrzach, za chwilę będzie ozdabiał moje współczesne 'ściany’ i służył zupełnie nowemu pokoleniu:-) Mogę sobie tylko wyobrażać gdzie przez lata 'bywał’ , jak przetrwał czasy wojenne i kto się nim opiekował… Jak każdy wiekowy sprzęt jest niemym świadkiem historii i z pewnością kryje w sobie niezliczone tajemnice:)
Najważniejsze teraz jednak to uruchomić sam mechanizm tak by zaprezentował mi swoje chodzenie i bicie (tu wszystko w rękach zaprzyjaźnionego pana zegarmistrza;) oraz odnowić szlachetnie prezentujące się drewno orzechowe, z którego zrobiono skrzynkę i odświeżyć mocno pośniedziałe mosiężne elementy uzupełniające całą konstrukcję zegara.
* jeśli w tarczy zegara jest jeden otwór, zazwyczaj na środku pod łączeniem się wskazówek, to zegar jest tzw, chodzikiem, czyli nie wydaje żadnego bicia; jeśli w tarczy będą dwa otwory – z lewej i prawej strony mocowania wskazówek, to zegar będzie wybijał godziny i półgodziny (patrząc na tarczę lewy otwór służy do nakręcania bicia, prawy otwór do nakręcania samego 'chodzenia’ mechanizmu); w przypadku trzech otworów na tarczy – zegar będzie z mechanizmem kwadransowym, tj. wygra melodię (co 15 minut dłuższy jej fragment i o pełnej godzinie już całą melodię) i wybije półgodziny (jedno uderzenie) oraz pełną godzinę.
8 Responses
Uwielbiam tu zaglądać, pasja to coś, co czyni życie ciekawszym…Zazdroszczę tak cudnej perełki… sama też mogę się pochwalić http://uoliuoli.blogspot.com/2013/09/decoupage-czyli-historia-jednej.html, zresztą jedynym zachowanym w oryginale, poza złoconą i rzeźbioną ramą od obrazu (obraz z szybą wyjęłam i teraz bardzo żałuję, po kilku przeprowadzkach zaginął), sprzętem po mojej Babci. Tak co jakiś czas patrzę na zegar z myślą o przywróceniu mu blasku, ale dzięki temu, że nigdy nie wpadł w łapki jakiegoś „profana” i tylko był odkurzany i delikatnie oczyszczany wilgotną miękką ściereczką, nadal zachował swój czar. Mechanizm sprawny, kluczyki w komplecie – wersja z dwoma dziurkami.
Pani Dziadkowy zegar prezentuję się wyśmienicie! Dobrze, że nikt go wcześniej nie odnawiał, jego stan wydaje się być bardzo dobry. Za jakiś czas cała przyjemność przywrócenia mu nowego życia będzie tylko w Pani rękach;) pozdrawiam!
I dokładnie mam taki zamiar – ten post jest Pani dedykowany… http://uoliuoli.blogspot.com/2014/02/dzisiaj-chciaam-zrobic-sobie-wolne.html
piękny! dziękuję:)
Piękny zegar, teraz tylko go odnowić i będzie można go zawiesić. ps. Bardzo fajnie prowadzony blog.
proponuję zajrzeć na tą stronę http://www.mikrolisk.de/ ja z niej korzystam encyklopedia wiedzy na temat sygnatur zegarów niestety poniemiecku lub angielsku pozdrawiam
Dziękuję! strona faktycznie niekwestionowanie bogata w wiedzę! Znalazłam sygnaturę ze swojego zegara, wszystko się zgadza:) Pozdr.serdecznie
Firmę Phillip Haas przejęła firma Junghans i zegary PHS są w katalogach firmowych Junghansa.
Ostatnio pojawiło się na rynku sporo wcześniejszych zegarów zarówno PHS jak i Junghans, ja posiadam zegar kominkowy z budzikiem PHS z około 1875r.