Dzień: 19 lutego, 2013

Renowacja lampy stojącej ze stolikiem w stylu Art Deco (I etap prac)

Lampa stojąca ze stolikiem w stylu Art Deco z lat 30-tych XXw., w okleinie orzechowej i o konstrukcji sosnowej, z elementami niklowanego metalu. Mebelek o projektowej, geometrycznej formie, produkcji najprawdopodobniej polskiej lub czeskiej. W moje ręce trafił w stanie oryginalnego zachowania, tzn. był kompletny, stabilny i bez większych uszkodzeń. Oprócz nietypowych kształtów, dużym plusem było też to,  że stolik nie nosił śladów świeżej renowacji i nikt wcześniej nie próbował go amatorsko odnawiać (malując np jakimś nitro lub lakierobejcą). Co prawda białe ślady na blacie wzbudzały moje słuszne podejrzenie co do cienkiej warstwy lakieru na drewnie, ale była ona już bardzo stara i mocno wyschnięta, przez co nie trudna do ew wyszlifowania. Elektryka, która w wiekowych meblach potrafi sprawiać dużo problemów, również była w pełni sprawna, łącznie z oryginalnym ebonitowym gniazdem, porcelanową oprawką, niklowanym ramieniem oraz typowym dla okresu międzywojennego kloszem pergaminowym szytym. W całej lampie nie zachował się tylko oryginalny przewód, bo powinien być opleciony materiałem. Dobry stan drewna nie wymagający natychmiastowej renowacji, oryginalne elementy konstrukcyjne oraz uroda i funkcjonalność lampy łączącej jednocześnie funkcję mebla oraz źródła światła, zaważyły o jej kupnie.

Lampa ze stolikiem Art Deco, lata 30-te XXw., przed renowacją001

Prace zaczęłam od rozłożenia lampy na części. Wiąże się to z ponownym jej zelektryfikowaniem po zakończonej renowacji, co bywa często zadaniem karkołomnym, ale inaczej nie mogłabym gruntownie wyczyścić i dobrze wypolerować całych płaszczyzn drewna. Tak jak wspomniałam wcześniej, starą warstwę politury przykrywała cienka warstwa lakieru, wszystko jednak było już tak suche i wypłowiałe, że w miarę lekko schodziło przy czyszczeniu drewna cykliną (używając do skrobania noża, należy robić to z powoli i z dużym wyczuciem, by nie nie pokaleczyć  i nie pozadzierać okleiny). Posłużenie się w tym przypadku (jak i w wielu innych) szlifierką mechaniczną jest bardzo ryzykowne, bo szybko możemy przeszlifować delikatną i cienką warstwę forniru – zwłaszcza o czeczotkowym usłojeniu – jak to jest w przypadku okrągłego blatu w moim stoliku. Sam blat zresztą wydaje się być najbardziej podniszczonym elementem lampy, z niewielkimi spękaniami, ubytkami i przetarciami okleiny. Z uwagi jednak na oryginalny i bardzo ładny układ liści forniru, z pewnością nie zdecyduję się na jego całkowitą wymianę. Uważam zresztą, że całą klasę, urok i wartość meble art-decowskie (choć nie tylko) zawdzięczają właśnie oryginalnie zachowanej okleinie. Współczesna wersja z pewnością nie odda w pełni przedwojennego piękna mebla.… Read the rest

czytaj dalej...