Ażurowa szkatułka

Tym razem nie zobrazuję i nie opisze szczegółowo jak przebiegała renowacja i jej poszczególne etapy, ale po prostu pokażę jak małe, niepozorne pudełko, które przez ostatnie lata leżało schowane w 'piwnicznych’ czeluściach, przy odrobinie chęci i nakładu pracy, zyskało wyjątkowej klasy i blasku.

Szkatułka z motywem liści i żołędzi dębowych, wykonana prawdopodobnie w latach powojennych w Polsce (o czy świadczą napisy wewnątrz ścianek ’tu kleić’:), trafiła w moje ręce pod koniec zeszłego roku. W odróżnieniu od mebli jakie na co dzień odnawiam, ten obiekt liczył sobie zaledwie 35cm. Niewielki, ale za to dość mocno podniszczony, głównie z uwagi na kompletnie porozsychaną konstrukcje (wykonaną ze sklejki) i porwane zielone sukno stanowiące kontrastowe tło dla ażurowych ścianek. Bez dwóch zdań, całość musiała zostać przeze mnie rozłożona i na nowo, niczym puzzle, porządnie poskładana.

To nie stanowiło jakiegoś wyzwania – kilka delikatnych puknięć gumowym młotkiem i całość rozpadła się  jak domek z kart. Wyglądać by to mogło na małą dewastację z mojej strony, ale bez takiego demontażu na elementy pierwsze niemożliwe było by wyklejenie ścianek nowym wełnianym suknem, co stanowić miało sedno tej renowacji. Do tego konieczne było oczyszczenie całości ze startego, spłowiałego już lakieru, zrobienie kilku drobnych wstawek, zabejcowanie na cieplejszy kolor i wykończenie całości szlachetną politurą. Każdy element z osobna.

Co przy tej renowacji okazało się najtrudniejsze ? Finalne poklejenie całości, czyli poskładanie wszystkich ścianek ze sobą, które po odnowieniu (jak to często bywa;) wcale nie chciały już tak chętnie do siebie pasować… Klejenie i tak było kilkuetapowe, bo precyzyjne złożenie wszystkiego na raz byłoby trudne do opanowania. Tu sklejałam, to w innym miejscu się odklejało… Naprężenia i mała powierzchnia połączeń zdecydowanie nie pomagały w ułożeniu tej układanki. Zresztą ilość ścisków jakie potrzebne mi były do ustabilizowania tak małej konstrukcji mówi sama za siebie:)

Ale udało się. Szkatułka wróciła do swojego kształtu a nowy kolor, czysta zieleń sukna i klasyczny połysk politury nadały całości szyku i naturalnej elegancji. Małe a cieszy:) Zwłaszcza, że to pamiątka rodzinna, która po latach zagubienia&zapomnienia powróciła do domu, w którym znalazła kiedyś swoje szczęśliwe miejsce:)

    

5 Responses

  1. Przepiękna! Mnie interesuje czym ją szlifowałaś? mam podobną i zastanawiam się już od dłuższego czasu jak ją odnowić i boję się uszkodzić ornamenty.
    pozdrawiam

  2. Właśnie zajrzałem w poszukiwaniu porad w jaki sposób wykończyć surową sklejkę. Rozebrałem tapicerowany fotel obrotowy z póżnych lat 70tych wzornictwem z tych modernistycznych..konstrukcja całości jest ze sklejki i metalu.Po zdjęciu obrzydliwej tapicerki położonej gdzieś w latach 80tych w celu odnowienia ukazała mi się duża powierchnia z giętej sklejki wykonanego z niej oparcia oraz siedziska..Odkręciłem oczysciłem,jest ładnie.
    Pytanie czy mój pomysł na sklejkę czyli raz bejcą dla zaznaczenia słojów a potem politurą jest właściwy?Na co uważać ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *