Po gruntownym wyczyszczeniu drewna przyszedł czas na zabiegi konserwatorskie. W przypadku podniszczonego okrągłego blatu w grę wchodziło przede wszystkim uzupełnienie ubytków w okleinie, zrobienie nowych wstawek i retusz widocznych przetarć oraz podklejenie 'kisznerów’, czyli pęcherzyków pod fornirem, które powstały na skutek wyschnięcia kleju.
Oryginalnie zachowany fornir na blacie po oczyszczeniu ze starej warstwy politury i lakieru okazał się w dużo gorszym stanie niż zakładałam. Głównym problemem okazała się jego kruchość i grubość, która z upływem lat zmniejszyła się do minimum. W kilku miejscach niemożliwe przez to było wycięcie się i zrobienie nowej wstawki, poza tym dodatkowe szlifowanie groziło przetarciem okleiny i pojawieniem się plam z widocznym drewnem podkładowym. Samo podklejenie i zlikwidowanie pęcherzyków również wymagało bardzo dużej uwagi i delikatności, bo wysłużona okleina orzechowa bardzo szybko pękała i wykruszała się dalej. Zależało mi jednak by uratować blat, bez konieczności fornirowania go od nowa. Gdzie mogłam zrobiłam więc nowe wstawki, resztę uszkodzonych fragmentów okleiny podkleiłam i zaszpachlowałam. Doszłam do wniosku, że nawet jeśli po renowacji widoczne będą niewielkie uszkodzenia, to nie będą mi one jakoś specjalnie przeszkadzać. Przedwojenny mebel ma prawo nie być jak spod igły a ew ślady będą tylko świadczyć o jego wieku i oryginalności.
Drugi etap prac:
- wstawienie nowych kawałków forniru w przetarte i wykruszone miejsca; mogłam szukać i dobierać okleinę zbliżoną do oryginalnej, ale zrobiłam wstawki z nowego, w miarę gładkiego forniru orzechowego, na którym przy pomocy flamastra retuszerskiego dorysowałam brakujące usłojenie; całość wymagała jeszcze odpowiedniego dobarwieniu bejcą, tak by całość po politurowaniu była w miarę skomponowane ze sobą ;
- pozostałe elementy: pionowa podpora, element przy ramieniu oraz półka przechodząca w nogę, nie wymagały takich zabiegów jak sam blat, dlatego po wyczyszczeniu i wygładzeniu mogły być od razu gruntowane politurą i zacierane przy pomocy pumeksu oraz oleju; zacieranie porów w przypadku szlachetnych oklein typu mahoń, orzech, palisander jest w profesjonalnej renowacji mebli dość istotnym etapem polerowania, bez tego bowiem powierzchnia drewna nie będzie idealnie wypełniona politurą a jedynie nią zalana (widoczne będą małe centki i mikroskopijne szparki struktury usłojenia); jest to jednak dość trudna do opanowania sztuka, zależna od wielu czynników a do wprawnego i prawidłowego zacierania porów dochodzi się latami (eksperymentując na wielu meblach, co czynie niezmiennie już jakiś czas;) .
- okrągły blacik po wyschnięciu bejc również został zagruntowany politurą i przygotowany do dalszego zacierania i polerowania.
Tydzień prac za mną. Jeszcze kolejnych pięć wieczorów i lampa powinna być gotowa.
5 Responses
Jestem przekonany, że efekt finalny będzie jak zawsze powalający. Widać ogrom prac, który trzeba było i jeszcze trzeba włożyć w ten piękny mebelek. Ja też jestem zdania, że renowacja starych mebli nie wymaga odtworzenia wszystkiego na nowo. Mają swoje lata a widoczny ząb czasu tylko dodaje im uroku.
Przy okazji mam jeszcze pytania:
– o co chodzi z wcieraniem pumeksu z olejem? zawsze słyszałem o samym pumeksie…
– jakich bejc używa Pani do barwienia forniru przy takich pracach?
– co to za flamaster retuszerski? co on ma w sobie? lepszy jest niż pędzelek z farbką przy malowaniu usłojenia?
Używam zazwyczaj wodnych bejc torfowych (dobre są też nasze polskie Kakadu) i spirytusowych włoskich Fabbrica Italiana Coloranti Industriali (do rozpuszczenia). Flamaster retuszerski jest trwalszy i wg mnie wygodniejszy w użyciu, delikatniej maluje nie zostawiając na powierzchni grubej warstwy, poza tym możemy go kupić w kilku kolorach drewna. Stosuję go też na powierzchnię już politurowaną np na uszkodzone czy zarysowane miejsce.
W kwesti oleju i pumeksu, to wspomnę o tym w nowym wpisie o renowacji lampy,
Pozdrawiam serdecznie,
Mam w domu parę starych mebelków, w tym kredensik art deco ze zniszczonym fornirem na blacie, który niestety trzeba będzie zerwać i na pewno położyć nowy. Może spróbuję odnowić go na wiosnę korzystając z rad i wskazówek na Pani blogu. Nigdy nie odnawiałam mebli:-). Będę się musiała „wgryźć” w pani posty i potem może się zdecyduję. Czy takiemu kompletnemu laikowi może się udać odnowienie kredensu i wymiana forniru na blacie? Cieszę się, że znalazłam Pani bloga ( przeglądałam stare Werandy, które regularnie kupuję) . Pozdrawiam:-)
Witam,
cieszę sie, że blog stanowi pomoc w temacie renowacji&odnawiania mebli:) jest to niewątpliwie temat rzeka i nie wszystko jestem w stanie tu na bieżąco opisać czy zaprezentować. Możliwości i niuansów jest całe mnóstwo:) Jeśli mebel nie jest mocno zniszczony i nie wymaga interwencji fachowca/stolarza to możemy przy nim samodzielnie zacząć działać i ćwiczyć poszczególne techniki (czyszczenie i przygotowanie zabiera niewątpliwie najwiecej czasu:). Najlepiej jest zacząć na początek od niewielkich, prostych mebli, zrobionych np z litego drewna (wdzięczne do pracy jest drewno dębowe i bukowe), które nie wymagają aż takiej uwagi jak te okleinowane.
Samo fornirowanie zniszczonych powierzchni to już zdecydowania bardziej skompilowany proces i to bez doświadczenia i dobrej znajomości tematu ciężko bedzie przeprowadzić samemu, zwłaszcza w domowych warunkach. W przypadku fornirowania blatu zlecilabym to fachowcowi a ew resztę prac próbowała przeprowadzić samodzielnie (choć duży mebel to niewątpliwie spore wyzwanie:). Z małymi wstawkami (uzupełnieniami okleiny) można sobie poradzić, podstawa bedzie tylko użycie kleju stolarskiego na gorąco tzw perełki;
Pozdrawiam życząć przyjemności z odnawiania mebli, bo choć zajęcie nie należy o łatwych, to jest to niewątpliw wdzięczne, przynoszące wiele satysfakcji:)
Aneta
Dziękuję za odpowiedź:-). Na razie odnawiam mój pierwszy mebel:fotel ludwikowski, za pomocą farb Annie Sloan, więc to żadna sztuka, a tapicerką zajmuje się fachowiec.
Tak myślałam, że jednak z fornirem i bez żadnego doświadczenia nie będzie to łatwe. Będę śledzić Pani bloga i pomału wgłębiać się w tajniki odnawiania mebli. Zacznę faktycznie od czegoś prostszego i mniejszego niż mój rodowy kredens:-). Pozdrawiam serdecznie. Anika