Przyszedł czas na finał prac przy renowacji mojej lampy ze stolikiem. Wszystkie elementy od strony stolarskiej zostały zrobione (spolerowane odpoczywały sobie w ciepłym pomieszczeniu kilka dni, gdzie spokojnie doschły – a politura zaczęła się utwardzać), mogłam więc przystąpić do składania. Nie ukrywam, że największym wyzwaniem (o czym wspominałam przed rozpoczęciem prac) było dla mnie ponowne jej zelektryfikowanie, zwłaszcza, że zaplanowałam wymianę niepasującego plastikowego, masywnego włącznika. Niezawodnie w pracach pomógł mi jednak nasz Pan Stolarz, który z przerobieniem kabelków poradził sobie w parę chwil. Niklowaną rurkę oraz ramię przepolerowałam mleczkiem do lakierów samochodowych, dzięki czemu pozbyłam się brudnego nalotu i łatwiej będzie się teraz regulowało jej wysokość. Poza tym metal zyskał świeżego połysku i blasku. Elementy mogłam oddać do ponownego niklowania, ale wyglądałyby wtedy zbyt nowo a nie o to mi finalnie chodziło. Reszta prac przebiegła już bardzo szybko. Dzięki temu, że miałam zachowane niemal wszystkie potrzebne części – od głównych blatów, po listewki, śruby, wkrętki, nakładki, kabel i porcelanową oprawkę – lampa składała się jak klocki lego, powracając z każdą chwila do swojego pierwotnego, idealnego kształtu. Na sam koniec wymieniłam stary abażur na bardziej współczesny i pasujący do mojego wnętrza. Z uwagi na dawny typ mocowania nie było wcale tak łatwo znaleźć odpowiedni model, w większości sklepów z oświetleniem dostępny jest bowiem tylko jeden rodzaj, zdecydowanie zbyt babciny i 'starodawny’ jak na mój gust.
Po przeprowadzeniu solidnej i kompleksowej renowacji lampa odzyskała dawny blask, klasę, ale też funkcjonalności i użyteczność. Stała się tym samym prawdziwą ozdoba wnętrza. Oprócz satysfakcji z samych prac manualnych, osobiście cieszy mnie to, że tchnęłam w nią kolejne życie. I mimo lekkich głosów krytyki ze strony mojego szefostwa co do jakości samego wykończenia (zastrzeżenia zwłaszcza do zapoliturowania okrągłego blatu;-), jestem zadowolona, że poradziłam sobie z renowacją kolejnego dawnego mebla, który z racji orzechowej okleiny i gładkich, widocznych z każdej strony płaszczyzn, nie należał wcale do najprostszych. Przynajmniej dla mnie.
10 Responses
Wygląda cudownie. A jakie zastrzeżenia miało szefostwo do zapoliturowania blatu?
za mało zatarte pory…;-)
hm…jak to możliwe? z jednej strony, zacierała Pani pory, z drugiej zaś fornir przecież nie był nowy…pory wogóle były widoczne?
pory są praktycznie niewidoczne, bo sam orzech był od początku dość gęsty, ale zastrzeżenia zawsze można jakieś mieć… Wg mnie jest ok, o to mi chodziło, choć tak jak wspomniałam, nie zaszkodziłoby poświęcić politurze jeszcze parę godzin
ach politurowanie…od początku byłem przekonany że to taka prosta sprawa…niedawno kładłem ją pierwszy raz…jak na razie zrywałem wierzchnią warstwę tylko 3 razy 😉 i nadal nie jestem zadowolony z efektu choć za każdym razem jest coraz lepiej 😀
Wytrwałości:)
Powoli znajdzie Pan swój sposób na politurowanie.
I bez pośpiechu, politura go nie znosi;)
i jeszcze ta cała politura wystawia moją cierpliwość na próbę 😉
Kiedy zobaczymy kolejny mebelek?
Coś pięknego – zapiera dech w piersiach! Pozostaje mi tylko pozazdrościć cierpliwości i daru w rękach.
Od kilku dni, post po poście – albo na wyrywki – przeglądam, zaczytuję się. Jestem pod wrażeniem umiejętności, efektów i sposobu dzielenia się nimi z nami – czytelnikami. Zwłaszcza dziękuję za polecenie literatury, „prace w drewnie” już kupiłam :)) raczej żeby się zapoznać, niż wykonywać – przynajmniej na razie, a „Neorenesansowe meble epoki kajzerowskich Niemiec 1871-1914” wypożyczyłam :)) no i lubię „razem” z Tobą buszować na targach staroci, pozdrawiam, ania.
Dziękuję za miłe słowa:) blog funkcjonuje już prawie sześć lat, bo dzielenie się wiedzą i doświadczeniami sprawia mi wiele satysfakcji, zamierzam więc robić to jak najdłużej (tylko wolny czas jak zwykle ograniczony), bo dzięki temu czar dawnych mebli i dawnego rzemiosła będzie wciąż żywy a im wiecej osób 'zarazi się’ tą pasją, tym więskza będzie moja radość:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Aneta