Malowanie & przecieranie & woskowanie mebli

Moda na malowane meble trwa. Może dlatego, że nadają się one prawie do każdego wnętrza, zarówno stylowego miejskiego, bardziej rustykalnego wiejskiego, jak i zupełnie nowoczesnego. Prym obecnie wiodą co prawda designerskie sprzęty z II poł. XX wieku, ale styl prowansalski i styl shabby chic* jest wciąż na topie, o czym świadczą chociażby oferty galerii czy wnętrza prezentowane w kolorowych magazynach:) Przecieranych czy rozbielonych mebli i gadżetów jest na rynku naprawdę sporo…

Tradycja malowania mebli to jednak żadne novum*. Dekorowanie sprzętów delikatnymi pastelowymi kolorami – złamaną bielą, kremem, rozmytym pudrowym różem i zielenią czy odcieniami szarości, błękitu i złota – było modne we Francji już w XVIII wieku za czasów panowania Ludwika XV i Ludwika XVI. Właśnie styl klasycystyczny, a przede wszystkim jego 'surowsza’ odmiana zwana stylem dyrektoriatu (od francuskich rządów Dyrektoriatu), kojarzony jest z malowaniem mebli, które wykonane najczęściej z drewna bukowego (niefornirowanego) były pokrywane białą lub szarą farbą i bardzo oszczędnie dekorowane. Podobną metodę wykańczania drewna stosowano również w dawnym meblarstwie skandynawskim, głównie w Szwecji (utożsamianej właśnie z prostym, rozbielonym i jasnym wnętrzem) oraz we Włoszech (dziś kojarzonych głównie ze stylem toskańskim). Nasze polskie meble malowane to przede wszystkim te w stylu wiejskim, nazywane potocznie chłopskimi. Różnego rodzaju kredensy, szafy, skrzynie, komody czy kufry wykonane z litego, często taniego drewna, pokrywano różnokolorową farba olejną i obficie zdobiono ludowymi ornamentami i wzorami (polecam wizytę w Muzeum Budownictwa Ludowego – Park Etnograficzny w Olsztynku lub wirtualny spacer po wnętrzach prezentowanych na stronie muzeum:)

Wiejski kufer malowany z I poł.XIXw.IMG_6178 (więcej…)

Spółdzielnia Artystów ŁAD 1926-1996

Książka nie jest nowa, ale przyznaję, że dopiero niedawno zabrałam się za jej lekturę. Jeszcze parę lat temu polska sztuka powojenna, zwłaszcza z lat 60-tych i 70-tych, była mi zupełnie obca a moją uwagę przyciągało raczej klasyczne historyzujące meblarstwo z okresu międzywojennego i znany na całym świecie styl Art Deco w swoim popularnym wydaniu. Teraz, z racji bardzo dużego zainteresowania wzornictwem z czasów PRL-u (polskim, czechosłowackim i skandynawskim) i ,coraz częstszym obcowaniem z powojennymi obiektami: meblami, ceramiką, szkłem, metaloplastyką czy kilimami, z dużo większym zrozumieniem i przyjemnością sięgam po książkę i przyswajam jej wyjątkową, choć nie łatwą treść.

Ogrom informacji zawartych w książce – wydanie liczy 427 stron – doskonale prezentuje działalność i twórczość wybitnych artystów związanych ze Ładowską Spółdzielnią, ich idee i motywy działania.

I choć meblarstwu poświęcony jest tylko jeden rozdział (ale bardzo obszerny „Wnętrza i meble: Meblarstwo członków Spółdzielni Ład do 1945r. / Meblarstwo Ładu po 1945r.”), zdecydowanie warto, a nawet trzeba przeczytać całe, obszernie wypełnione treścią wydanie. Poznając historię Polskiej Spółdzielni Artystów ŁAD – 70 lat jej istnienia – sięgamy do genezy polskiej sztuki i wzornictwa XX wieku, zaczynając od sztuki ludowej i Warsztatów Krakowskich. Jest to więc obowiązkowa lektura dla miłośników i kolekcjonerów polskiego wzornictwa. Książka do tego jest pięknie wydana, z dużą ilością zdjęć i przekładem poszczególnych rozdziałów na język angielski.

 

„Spółdzielnia Artystów ŁAD 1926-1996” Tom I

pod red. Anny Frąckiewicz

Muzeum Akademii Sztuk Pięknych, Warszawa 1996

SONY DSCSONY DSCSONY DSC

Gięte krzesło z fabryki „Wojciechów”

Przy okazji firmowej 'inwentaryzacji’ krzeseł thonetowskich, postanowiłam zrobić przegląd wszystkich giętych siedzisk, których, z racji ich uniwersalnego i ponadczasowego charakteru, na zapleczu Pracowni stoi całkiem sporo. Niestety, zniszczone często sygnatury i etykiety nie pozwalają na dokładne określenie, z której fabryki (polskiej czy europejskiej) meble mogą one pochodzić. Ciężko jest więc tym samym coś więcej o nich powiedzieć, poza tym, że są wiekowe, przetrwały lata wojny i byłby produkowane na cały świat w tysiącach sztuk. Czasem możemy je jeszcze przypisać fabrycznej numeracji i oznaczeniom katalogowym modela, ale to też nie przy każdym egzemplarzu.

Swoje porządki zaczęłam od mocno zakurzonego krzesła z wyposażenia 'warsztatowego’, które służy mi pomocą przy nielicznych pracach siedzących;)

SONY DSC

Gięte krzesło – jedno z wielu jakie stoją w Pracowni, nawet nie pamiętam jak do nas trafiło. Pojedyncze, bez etykiet, stempli czy charakterystycznych sygnatur Thoneta, z delikatnym secesyjnym wzorem na oparciu, nie wzbudzało wcześniej niczyjego zainteresowania skromnie wtapiając się w przestrzeń warsztatu. Konstrukcja klasyczna, wykonana w całości z drewna bukowego, na siedzisku delikatnie wklęsła sklejka, ale bez charakterystycznych dla thonetów tłoczeń czy ozdobnych secesyjnych motywów. Krzesło niewątpliwie wiekowe, przypuszczalnie z lat 30-tych XXw., dość proste i przez to też takie trochę…zwyczajne. W sumie wiele jest podobnych siedzisk w polskich domach. Jak na swoje lata zachowane jednak w całkiem przyzwoitym stanie, kompletne i stabilne, bez większych uszkodzeń czy spękań, typowych dla mocno wygiętej w parniku buczyny (więcej…)

Stolik Jamnik z lat 60-tych XXw.

Moda na designerskie projekty z lat 50-tych i 60tych XXw. nabiera coraz większego tempa. Wystarczy przejrzeć któryś z wnętrzarskich magazynów, by przekonać, że wzornictwo przemysłowe jest niezmiennie na topie. Projektanci powracają do kultowych i dobrze znanych (choć nie przez wszystkich lubianych) sprzętów z okresu powojennego tworząc często ich współczesne wersje i zamienniki (prym wiodą masowo kopiowane wzory Charlesa & Ray Eamesów – małżeństwa amerykańskich designerów z latach 40 i 50 ubiegłego stulecia). Sprzęty te, choć wizualnie są identyczne z oryginałami, to niestety często jakość ich wykonania pozostawia wiele do życzenia… Osobiście zdecydowanie wolę nasze rodzime sprzęty, które choć (z racji zawirowań politycznych) nie zrobiły kariery międzynarodowej, to absolutnie w niczym nie ustępują światowym wzorcom. Różnorodność projektów z czasów PRL-u jest naprawdę imponująca a konstrukcja i wykonanie solidne oraz trwałe. Warto więc, szukając mebla w 'modernistycznym’ klimacie pokusić się o znalezienie oryginału z 'epoki’. Tych na polskim rynku jest jeszcze dość spora ilość nietrudno więc trafić na fajny model, który przeniesiony do współczesnego wnętrzach nada mu designerskiego klimatu:) Znaleziony ostatnio stolik kawowy, którego stan zachowania jest praktycznie idealny, jest tego najlepszym przykładem:-)

Stolik kawowy Jamnik

Polska, lata 60-te XXw.

produkcja: Zjednoczenie Przemysłu Meblarskiego

konstrukcja: płyta stolarska / drewno bukowe, fornir orzechowy (blat); nogi barwione, całość lakierowana.

SONY DSCSONY DSCSONY DSCSONY DSCSONY DSC

Witrynka neoklasycystyczna (oczyszczanie)

Dwa dni temu przewiozłam witrynę do Pracowni (przy swoich niemałych wymiarach 145cmx90cm ledwo zmieściła mi się do samochodu:). Nawet kilkudniowe stanie w garażu, gdzie panuje już jesienna wilgoć, mogło zdecydowanie pogorszyć jest stan, wolałam więc nie ryzykować. W suchej i 'czystej’ Pracowni miała sobie stanąć gdzieś z boku (by nie przeszkadzać) i czekać cierpliwie na 'dłuższą’ chwile twórczej weny. Kompleksowa renowacja w jej przypadku to naprawdę spory zakres prac i duże wyzwanie. Na początku musiałabym przede wszystkim zacząć od rozebrania mebla na elementy i demontażu wszystkich szybek, tak by można było dokładnie oczyścić i oszlifować drewno, pouzupełniać wszystkie ubytki (w tym ślady po jakimś włamaniu), pokleić całą konstrukcję itd. Z pewnością to 'naście’ pełnych roboczych dni, których na obecną chwilę niestety nie mam jak wygospodarować, tym bardziej, że pomysłu na przeznaczenie mebelka wciąż brak…

SONY DSC

Za każdym razem jednak gdy przechodziłam obok witryny, korciło mnie by wziąć dłuto czy cyklinę i oczyścić choć kawałeczek drewna, by przekonać się, że pod warstwą białej farby kryje się szlachetna dębina. Skrobnęłam więc raz, i drugi raz, i tak fragment po fragmencie oczyściłam jedną trzecią mebla:) Od razu przyznam, że praca była mało przyjemna, bo farba sypie się niemiłosiernie a jej drobinki strzelają na wszystkie możliwe strony. Efekt jest jednak zamierzony. Cyklina, dłuto, nóż stolarski i odrobina papieru do szlifowania zrobiły swoje. Witryna odsłania swą piękną naturę i aż się prosi by renowację mebelka pociągnąć dalej…

Ostatnio zaktualizowane136Ostatnio zaktualizowane135Ostatnio zaktualizowane137Ostatnio zaktualizowane132SONY DSC