Witrynka neoklasycystyczna
Niedzielny prezent od siostry:) Witrynka neoklasycystyczna* pochodząca najpewniej z końca XIXw., o konstrukcji dębowej, przeszklona od frontu, trzydrzwiowa i jednokomorowa (przestrzeń w środku niepodzielona). Za drzwiczkami umieszczone są półki, których rozmieszczenie może być regulowane dzięki drabinkowym poprzeczkom. Wymiary: wys.145 cm, szer.90 cm, gł.38 cm. Górna część witrynki ozdobiona jest typowymi dla okresu klasycyzmu roślinnymi girlandami.
Girlanda to element w formie zamkniętego wieńca, upleciony z liści kwiatów i/lub owoców, udekorowany kokardami (tak jak w mojej witrynce) lub wstęgami i podwieszony w jednym lub kilku miejscach (coś na kształt okiennych zasłon). W meblarstwie najczęściej spotykana jest girlanda laurowa lub z liści dębu. Motyw dekoracyjny pochodzi z kultury i sztuki antycznej.
Mebelek uratowany został z wiejskiego wysypiska śmieci na Podlasiu… Prawdopodobnie, patrząc po śladach i wymiarach, nie był sprzętem samodzielnym i stanowił kiedyś element większej zabudowy kuchennej lub jadalnianej (może w jakimś szlacheckim dworku?). Mimo dość brudnego i zaniedbanego wyglądu witrynka zachowała się w dość dobrym stanie. Biała farba, którą pomalowane jest dębowe drewno, jest już na tyle wyschnięta i powycierana, że przy ew renowacji łatwo zostanie całkowicie wyszlifowana i usunięta. Bezdyskusyjnie najważniejsze i najcenniejsze w mebelku są przeszklone drzwiczki, w których wszystkie fazowane szybki, łącznie z niewielkimi, okrągłymi i też szlifowanymi, zachowały się oryginalne. To naprawdę duży plus, bo to właśnie szybki dodają witrynie całej klasy i uroku. Dorobienie nowych byłoby niewątpliwie niemałym kłopotem a do tego dość drogą inwestycją (min. 100zł sztuka). Szlify na tak małej powierzchni muszą być bowiem robione ręcznie, co w w czasach elektroniki i maszyn panujących w zakładach szklarskich, nie jest już takie oczywiste do wykonania. Poza tym nie każdy szklarz dysponuje takimi umiejętnościami (i chęciami).
Niewątpliwie witrynka ma w sobie potencjał, będzie zarówno pięknie wyglądała wykończona na nowo białą farbą i woskiem (tak jak pierwotnie), jak i w naturalnym kolorze drewna, pokryta tylko szlachetną politurą:) Pomysłów co do jej dalszej przyszłości mam już w tej chwili wiele… Zdecydowanie uwielbiam takie znaleziska:-)
*neoklasycyzm panował od połowy XIX wiek do lat 20-tych XX wieku (w czasie tzw. historyzmu/eklektyzmu) i nawiązywał do stylu antycznego (sztuki greckiej i rzymskiej) oraz klasycyzmu z I połowy XVIII wieku (wzornictwa renesansu i baroku).
Konserwacja zamka & dorabianie nowego klucza
Renowacja dawnego mebla to nie tylko prace związane z samą konserwacją drewna. Bardzo istotne są też bowiem wszystkie elementy metalowe, które zwłaszcza w sprzętach skrzyniowych typu komody, biblioteki, biurka czy szafy pełnią funkcje nie tylko czysto użytkowe, ale są istotnym elementem dekoracyjnym. Okucia, zamki, zawiasy, różnego rodzaju uchwyty czy gałki są często bardzo ważnym fragmentem mebla dopełniającym jego styl, dlatego powinniśmy zwracać na nie szczególną uwagę. Również i one, na równi z konstrukcją drewnianą, powinny być poddawane zabiegom konserwatorskim.
Z doświadczenia wiem, że najczęściej naprawianym elementem jest zamek, w które wyposażona jest większość mebli skrzyniowych z XIX i XX wieku. Dotyczy to zarówno samego mechanizmu, jak i klucza, który rzadko kiedy zachowany jest oryginalny. Z reguły taki klucz trzeba dorobić nowy. Można pokusić się o znalezienie startego egzemplarza, ale kłopot może być z jego późniejszym dopasowaniem, rzadko kiedy pasuje do innego zamka…To samo tyczy się konserwacji uchwytów, szyldów czy rączek, choć te akurat zdecydowanie łatwiej zastąpić podobnymi, równie wiekowymi, z epoki. Przed doborem nowego – czy to starego, czy wykonanego współcześnie zamiennika – należy upewnić się, że będzie on zgodny ze stylem i klasą mebla, łatwo bowiem oszpecić całość źle dobranym elementem (mimo, iż będzie się nam bardzo podobał). Dobrze, ładnie wykonane stalowe i mosiężne okucia oraz klucze możemy kupić w specjalistycznych sklepach dla konserwatorów&plastyków, których na polskim rynku jest coraz więcej oraz na przeróżnych pchlich targach i giełdach antykwarycznych typu warszawskie Koło. Unikałabym zdecydowanie zakupów w dużych marketach budowlanych, gdzie większość metalowych akcesoriów ma więcej wspólnego z aluminium niż prawdziwym szlachetnym mosiężnym odlewem. Tyczy się to zarówno okuć, jak i kluczy, które najczęściej wykonane są z mieszanki przeróżnych metali, kolorem przypominających tylko prawdziwy mosiądz. Przed zakupem nowych elementów do naszego wiekowego mebla dobrze jest przejrzeć fachową literaturą lub podpytać w pobliskiej Galerii czy Desie. Sąsiedztwo 'prawdziwego’ ślusarza meblowego to już prawdziwy skarb:) Fachowiec taki z pewnością naprawi nam wiekowy zamek czy okucie oraz dorobi dobry, odpowiadający stylem klucz. Można też pokusić się samemu o konserwację zamka i dorobienie klucza, choć przyznam nie zawsze jest to łatwe zadanie… ja wciąż uczę się ślusarstwa:)
Dobrym przykładem jest zasuwkowy zamek wewnętrznie wpuszczany, do którego dorabialiśmy dziś brakujący klucz. Ma on dość prosty mechanizm, jest jednak oryginalny z uwagi na półokrągły kształt zewnętrznej blaszki. Wymontowany został – jak i pozostałych sześć – z szuflad damskiego biurka w stylu Ludwik Filip pochodzącego z poł. XIXw, do których nie zachował się niestety żaden oryginalny klucz. Wszystkie zamki, zrobione ręcznie przeszło 150 lat temu (widoczne ślady ręcznego kucia, szlifowania i nitowania), zachowały się w przyzwoitym stanie i nie wymagały żadnej naprawy, co jest naprawdę dużym plusem. Potrzebne im były tylko nowe klucze i mała konserwacja.
Polskie Art Deco
Książka powstawał w efekcie sesji naukowej która odbyła się w 2006 roku w słynnym płockim Muzeum Secesji. Opracowanie jest w formie referatu podzielonego na siedem artykułów/rozdziałów poświęconych różnym dziedzinom z zakresu polskiego Art Deco: m.in. meblarstwu, ceramice, architekturze i wyrobom metalowym.
Sesji naukowej towarzyszyła niewielka, ale bardzo bogata wystawa eksponatów w stylu Art Deco ze zbiorów muzeum. Będąc na wycieczce w Płocku miałam okazję obejrzeć wspomnianą ekspozycję (zajmowała ona dwie sala na dolnym poziomie głównego budynku Muzeum), co uczyniłam z na prawdę wielką przyjemnością, bo zebrane meble i przedmioty wyposażenia wnętrz zaprezentowały polską sztukę z lat międzywojennych na naprawdę najwyższym poziomie…
Art Deco w płockim Muzeum
„Polskie Art Deco” – Materiały drugiej sesji naukowej pod przewodnictwem prof.Ireny Huml i prof.Anny Sieradzkiej w Muzeum Mazowieckim w Płocku 10 grudnia 2007 roku
Wydawnictwo: Muzeum Mazowieckie w Płocku, rok 2009
Wzorzyste forniry na meblach Art Deco
Meble w stylu Art Deco można lubić za oryginalność, uniwersalny ponadczasowy charakter i funkcjonalność lub odwrotnie, nie przepadać za nimi przez ich masywność, często ciężką geometryczną formę i ubogość zdobień. Całej 'prostocie’ stylu z pewnością jednak nie nie można zarzucić braku dekoracyjności samego forniru, którym pokrywane były meble. To właśnie wzorzystą okleinę – najczęściej orzechową – uznaje się za najważniejszy element dekoracyjny stylu z lat 30-tych. Doskonale dobrany i ułożony fornir, czesto składany z kilku liści, tak by na płaszczyźnie finezyjne usłojenie stworzyło oryginalny i niepowtarzalny wzór, w połączeniu z charakterystyczną dla okresu międzywojennego geometryczną (często zaobloną) formą, prezentuje się elegancko i szlachetnie. Najlepiej widać to na oryginalnie zachowanych stołach i stolikach, które często proste w swoich projektach, zachwycają właśnie pięknie wykończonym blatem. Dodatkowo jesli mebel taki przejdzie dobrą renowację i wzorzysty, ale przez lata spłowiały już fornir, po oczyszczeniu pokryty zostanie ładnie wypracowaną politurą szelakową, to uwydatni nam wtedy na nowo swój niepowtarzalny ciepły kolor i bogactwo swego szlachetnego usłojenia.
Tak jak ludwiki czy eklektyki znane są ze względu na swoją snycerkę, toczenia i krzywizny, tak sprzęty art decowskie zyskały szeroki uznanie właśnie dzięki prostym, geometrycznym kształtom i wzorzyście ułożonym fornirom. Warto więc kupując meble właśnie w tym stylu (czy te z lat 20/30-tych, czy już wykonane w latach powojennych) zwracać szczególną uwagę na oryginalną okleinę. Ta zachowana w dobrym stanie (z ew niewielkimi ubytkami) będzie niewątpliwie największą ozdobą mebla. Stary fornir jest niepowtarzalny zarówno pod względem oryginalnego usłojenia, jak i szlachetnego koloru. Przez lata oddziaływało na niego wiele innych czynników związanych z eksploatacją mebla (światło słoneczne, wilgotność powietrza itp.), postarzenie więc nowo położonej okleiny, nawet takiej z pięknie ułożonym usłojeniem, będzie dość trudne i nie odda nam w pełni naturalnego, wypracowanego przez lata uroku starej oryginalnej okleiny. (więcej…)
Thonety w stylu Art Deco
Komplet czterech art-decowskich krzeseł sygnowanych marką Thonet. Wykonane zostały z drewna bukowego (mazerowanego), z zaobloną konstrukcją ramy siedziska oraz wyprofilowanym oparciem fornirowanym wzorzystym orzechem. Krzesła zachowały się w dobrym stanie i jak to przystało na meble gięte, są w całości skręcane na śruby (poza klejoną deską oparcia). Są bardzo stabilne i wygodne. Charakteryzują typowe wzornictwo dla początku lat 30-tych XXw.
Na wewnętrznej stronie ramy siedziska krzeseł zachowały się metryki w postaci wypalanych stempli „Thonet” oraz papierowych naklejek z drukowanym tekstem i logo firmy. Niestety nie mam pewności w której z polskich fabryk zostały wykonane (kupione przez pierwszego właściciela w Warszawie). Etykieta z napisem Thonet, bez dodatkowych oznaczeń typu 'Wien’, była używana do mebli produkowanych na rynek węgierski, tak przynajmniej wskazuje wiarygodne źródło. Okazuje się jednak, że i w polskich zakładach działających posługiwano się tego typu naklejkami. Bliższych informacji na temat historii produkcji tego typu egzemplarzy niestety brak. Pozostaje mi więc przypuszczać, że powstały one w założonej w 1881 roku przez Braci Thonet fabryce w Radomsku (dawny Noworadomsk) lub w którejś z filii w Jasienicy, Buczkowicach czy Bielsku.
Papierowa etykieta jaka zachowała się na krzesłach była stosowana w latach 1922-1988, ale bliższe datowanie mebli pozwala określić wybicie w drewnie, które w tej czcionce było stosowane w połowie lat 30-tych XX. Sygnatura ta w połączeniu z budową i stylem krzeseł potwierdza ich ramy czasowe.
Mnogość wytwórców mebli giętych kopiujących i korzystających z wzorów Thoneta, spowodowała, że tego typu meble, głównie krzesła, są nadal powszechnie dostępne, często w naprawdę atrakcyjnych cenach. Najbardziej jednak znaną i cenioną marką pozostaje Thonet, którego oryginalne, sygnowane egzemplarze cieszą się wciąż niesłabnącą popularnością. Zwłaszcza na zagranicznym rynku antykwarycznym (austriackim,niemieckim i amerykańskim) katalogowe projekty osiągają zawrotne ceny.
Tego typu krzesła niewątpliwie odzwierciedlają międzywojenną elegancję, prostotę i funkcjonalność polskiego odłamu stylu Art Deco. Komplet idealnie współgra z okrągłym stołem (art-decowskim lub współczesnym), bo dzięki zaoblonym oparciom krzesła tworzą przy stole drugi krąg i nie zabierają tym samym miejsca. Całość wygląda lekko i spójnie.

























