Starych mebli czar ®

blog o meblach dawnych i ich renowacji

Tag: art deco

RZECZY NIEPOSPOLITE. POLSCY PROJEKTANCI XXw.

Od dawna czekałam na taką książkę. Świetnie prezentująca najważniejsze polskie projekty z XX wieku, od pierwszych lat stulecia (okres Secesji, Art Deco i modernizmu), po czasy współczesne (lata 50/60/70 i 80-te). Dla mnie idealna.

Rzeczy Niepospolite. Polscy projektanci XXw.

pod. red. Czesławy Frejlich

wydawca: 2+3D Sp. z o.o., 2013r. Rzeczy Niepospolite. Polscy projektanci XXw., pod red. Czesławy FrejlichRzeczy Niepospolite.Rzeczy Niepospolite. Polscy projektanci XXw.

  … Read the rest

czytaj dalej...

Renowacja lampy stojącej ze stolikiem w stylu Art Deco (IV etap prac – koniec)

Przyszedł czas na finał prac przy renowacji mojej lampy ze stolikiem. Wszystkie elementy od strony stolarskiej zostały zrobione (spolerowane odpoczywały sobie w ciepłym pomieszczeniu kilka dni, gdzie spokojnie doschły – a politura zaczęła się utwardzać), mogłam więc przystąpić do składania. Nie ukrywam, że największym wyzwaniem (o czym wspominałam przed rozpoczęciem prac) było dla mnie ponowne jej zelektryfikowanie, zwłaszcza, że zaplanowałam wymianę niepasującego plastikowego, masywnego włącznika. Niezawodnie w pracach pomógł mi jednak nasz Pan Stolarz, który z przerobieniem kabelków poradził sobie w parę chwil. Niklowaną rurkę oraz ramię przepolerowałam mleczkiem do lakierów samochodowych, dzięki czemu pozbyłam się brudnego nalotu i łatwiej będzie się teraz regulowało jej wysokość. Poza tym metal zyskał świeżego połysku i blasku. Elementy mogłam oddać do ponownego niklowania, ale wyglądałyby wtedy zbyt nowo a nie o to mi finalnie chodziło. Reszta prac przebiegła już bardzo szybko. Dzięki temu, że miałam zachowane niemal wszystkie potrzebne części – od głównych blatów, po listewki, śruby, wkrętki, nakładki, kabel i porcelanową oprawkę – lampa składała się jak klocki lego, powracając z każdą chwila do swojego pierwotnego, idealnego kształtu. Na sam koniec wymieniłam stary abażur na bardziej współczesny i pasujący do mojego wnętrza. Z uwagi na dawny typ mocowania nie było wcale tak łatwo znaleźć odpowiedni model, w większości sklepów z oświetleniem dostępny jest bowiem tylko jeden rodzaj, zdecydowanie zbyt babciny i 'starodawny’ jak na mój gust.

elementy lampy i stolika gotowe do ponownego złożenia

składanie gotowych elementówOstatnio zaktualizowane68-001

Read the rest

czytaj dalej...

Renowacja lampy stojącej ze stolikiem w stylu Art Deco (III etap prac – politurowanie)

Nadszedł czas na najprzyjemniejszy a zarazem najtrudniejszy i najdłuższy etap prac przy lampie, czyli politurowanie i polerowanie (o samej technice pisałam już wcześniej politura&szelak). Często słyszę pytania jak długo musimy nakładać politurę, by powierzchnia drewna była idealnie gładka i błyszcząca. Tego nie da się nigdy do końca sprecyzować i wyliczyć, wszystko bowiem zależny od wielkości mebla, jego płaszczyzn a przede wszystkim od rodzaju samego drewna i okleiny. Z pewnością krócej będziemy politurować mebel dębowy, brzozowy czy sosnowy, który z natury nie wymaga wybłyszczania (stara szkoła mówi, że tego typu drewno powinno być woskowane), a zdecydowanie dłużej ten wykonany ze szlachetnego drewna typu orzech, mahoń czy palisander. Jak by nie liczyć musimy poświęcić naście godzin i nałożyć dziesiątki warstw politury by nasz mebel odzyskał dawny urok i blask…

W przypadku stolika od lampy poświęciłam na nakładanie politury i końcowe polerowanie ok 15 godzin pracy, oczywiście nieciągłej. Nie jest to jednak dużo czasu. Chcąc zrobić mebel naprawdę katalogowo i w pełni profesjonalnie, powinnam poświęcić jeszcze drugie tyle czasu. Lubię jednak meble nie w pełni idealne, z delikatnym znakiem czasu, którego ew niedoskonałości, tylko podkreślą oryginalność i piękno wiekowego sprzętu.

Co z pewnością musimy wiedzieć o politurowaniu? Podstawą jest odpowiednie przygotowanie, wygładzenie i zagruntowanie powierzchni restaurowanego drewna. Bardzo duże znaczenie ma czystość i właściwa temperatura pomieszczenia w którym polerujemy mebel, politura lubi bowiem ciepło a nie przepada za wilgocią (musi być min.21st.). Od samego początku politurę powinniśmy nakładać za pomocą tamponu, czyli gałgana waty – najlepiej bawełniano-wiskozowej – zawiniętej w czystą i najlepiej spraną już szmatkę (np. stare prześcieradło lub poszewka). Na zagruntowanie powierzchni wystarczy kilka warstw politury, po których wyschnięciu (najlepiej odczekać kilka godzin lub jeden dzień) możemy przejść do dalszego etapu zamykania porów. Jeśli użyjemy pędzla to od razu 'nalejemy’ zbyt dużą warstwę i pozostawimy brzydkie smugi oraz ślady. Z pewnością też nie uda nam się pozacierać porów a to jest wskazane przy politurowaniu szlachetnych gatunków drewna. Chodzi bowiem o to, by politura wniknęła we wnętrze drewna a nie stanowiła na nim dodatkową warstwę.
*uzywałam politury nieodwoskowionej, stąd też tampon przybiera mętną, jakny zabrudzoną miodową barwę
Zamykanie porów robimy za pomocą drobno sproszkowanego, miałkiego pumeksu, oleju lnianego (olej do politury) i politury, wykonując niewielkie, ale energiczne kuliste ruchy gąbką, tak jakbyśmy kręcili kółeczka i ósemki. Po co jest to całe zamykanie porów? Wcierany proszek pumeksowy delikatnie ściera powierzchnię drewna oraz wcześniejsze warstwy politury tworząc swojego rodzaju mazistą pastę, która wnika w pory i pozwala je stopniowo zatykać, dzięki czemu finalnie powierzchnia mebla będzie idealnie spolerowana, równa i gładka. Jest to czynność chyba najtrudniejsza w całym etapie renowacji, zwłaszcza dla początkującego konserwatora, łatwo bowiem zetrzeć (spalić) zagruntowaną wcześniej politurę. Stanie się tak, gdy użyjemy za mało oleju a sypniemy zbyt dużo pumeksu. Powstaną wtedy szorstkie i matowe ślady na powierzchni okleiny i całe jej dotychczasowe nakładanie często trzeba będzie zaczynać od nowa (najbardziej ryzykowne jest to przy końcowym etapie). Musimy czuć, że tampon płynnie ślizga się na drewnie i nie przykleja do jego powierzchni. Przypaloną politurę, w zależności od stopnia zatarcia, czasem udaje się uratować szlifując delikatnie powierzchnię bardzo drobnym papierem typu 600/800/1000, najlepiej już wytartym i lekko naolejowanym. Jest on sztywniejszy niż wata metalowa (nawet ta najdrobniejsza może porysować świeżą politurę) i daje równą powierzchnię gładzenia, dzięki czemu prawidłowo wygładza drewno. W całym procesie politurowania bardzo ważne jest też odpowiednie stężenie samej politury, lepiej bowiem użyć słabszej (będzie bardziej wodnista i bledsza), niż zbyt mocnej i gęstej, która pozostawi ślady po gąbce i nie wniknie dobrze w pory. Pod koniec zacierania, gdy pod światło nie będzie widać już większych szczelinek (centek), używamy już tylko samej politury kontynuując jej nakładanie, tylko bez użycia pumeksu. Pozwoli to nam na stopniowe przechodzenie do następnej fazy, czyli polerowania.
Read the rest
czytaj dalej...

Renowacja lampy stojącej ze stolikiem w stylu Art Deco (II etap)

Po gruntownym wyczyszczeniu drewna przyszedł czas na zabiegi konserwatorskie. W przypadku podniszczonego okrągłego blatu w grę wchodziło przede wszystkim uzupełnienie ubytków w okleinie, zrobienie nowych wstawek i retusz widocznych przetarć oraz podklejenie 'kisznerów’, czyli pęcherzyków pod fornirem, które powstały na skutek wyschnięcia kleju.

  blat główny z widocznymi przetarciami i ubytkami fornirupodniszczony blat

Oryginalnie zachowany fornir na blacie po oczyszczeniu ze starej warstwy politury i lakieru okazał się w dużo gorszym stanie niż zakładałam. Głównym problemem okazała się jego kruchość i grubość, która z upływem lat zmniejszyła się do minimum. W kilku miejscach niemożliwe przez to było wycięcie się i zrobienie nowej wstawki, poza tym dodatkowe szlifowanie groziło przetarciem okleiny i pojawieniem się plam z widocznym drewnem podkładowym.  Samo podklejenie i zlikwidowanie pęcherzyków również wymagało bardzo dużej uwagi i delikatności, bo wysłużona okleina orzechowa bardzo szybko pękała i wykruszała się dalej. Zależało mi jednak by uratować blat, bez konieczności fornirowania go od nowa. Gdzie mogłam zrobiłam więc nowe wstawki, resztę uszkodzonych fragmentów okleiny podkleiłam i zaszpachlowałam. Doszłam do wniosku, że nawet jeśli po renowacji widoczne będą niewielkie uszkodzenia, to nie będą mi one jakoś specjalnie przeszkadzać. Przedwojenny mebel ma prawo nie być jak spod igły a ew ślady będą tylko świadczyć o jego wieku i oryginalności.… Read the rest

czytaj dalej...

Stare radio 'AGA’

Odbiornik typu 'Aga’ to pierwsze radio produkowane na większą skalę w powojennej Polsce na zakupionej w 1946 roku szwedzkiej licencji. W 1947 roku jego produkcję rozpoczęły zakłady DIORA w Dzierżonowie a następnie, w roku 1951 produkcja została przeniesiona do nowych Zakładów Radiowych M. Kasprzaka – ZRK w Warszawie. Również kilka tysięcy oryginalnych sztuk modeli Aga zostało sprowadzonych ze Szwecji, ale sprzedawane były one ściśle wg rozdzielnika a przydział na ich zakup dostawali aktywiści partyjni, przodownicy pracy, wyróżniające się szkoły, świetlice i zakłady pracy. Użytkownicy indywidualni musieli się zadowolić modelami wyprodukowanymi już u nas w kraju.

Radioodbiornik AGA jak na tamte lata był bardzo nowoczesny. Cechowała go nie tylko wysoka, skandynawska jakość, ale przede wszystkim przepiękna, klasyczna art-decowska stylistyka lat 30-tych połączona z ergonomią obsługi, o czym świadczy chociażby skala odbiornika umieszczona pod odpowiednim kątem do obsługującego. Modele zaopatrzone były w głośnik z elektromagnesem, wejście gramofonowe, wyjście na dodatkowy głośnik i antenę.

Mój egzemplarz zachowany był w oryginalnym stanie, w pełni kompletny i bez większych uszkodzeń (łącznie z oryginalnym materiałem i działającą, podświetlaną skalą). Wykonany w sosnowej skrzynce okleinowanej fornirem orzechowym z dekoracyjną żyłką po bokach, ma na ściance czołowej dodatkową, malowniczą siatkę. Wyprodukowany został w warszawskich zakładach Kasprzaka na początku lat 50-tych XXw.

radio AGA stan przed renowacjąradio AGA w skrzynce z drewna sosnowego okleinowanego orzechem - stan przed renowacją

Read the rest

czytaj dalej...

Polska powojenna sztuka użytkowa

Moda na powojenne wzornictwo rozwija się w szalonym tempie. Tak jak jeszcze parę lat temu królowało Art Deco, Secesja czy tzw 'styl rustykalny’ (meble surowe, bielone, malowane), tak teraz sztuka przemysłowa z II poł. XXw. wzbudza coraz większe zainteresowanie a ikony polskiego designu przeżywają swój renesans. 

Nie ma obecnie czasopisma wnętrzarskiego, które nie prezentowałoby designerskich przedmiotów, kultowych mebli czy wnętrz w stylu powojennego modernizmu. A jeszcze do niedawna sprzęty codziennego użytku z lat 50-tych, 60-tych czy 70-tych XXw. kojarzyły się nam z masową, tandetną i nijaką produkcją segmentów czy meblościanek na wysoki połysk. Z pewnością nie z dobrym stylem. Dziś, głównie dzięki modzie na skandynawski modernizm (trwającej od wielu już lat), także polskie sprzęty z epoki socrealizmu (które trafiały zazwyczaj do piwnicy, na działkę lub zwyczajnie na śmietnik) powróciły do łask i ożyły na nowo. Okazały się bowiem idealne jako designerski gadżet do nowocześnie urządzanych mieszkań i apartamentów. Dotyczy to zarówno mebli, tkanin, ceramiki czy szkła. Zaczęliśmy doceniać estetykę przedmiotów użytkowych a tym samym historię polskiego powojennego designu. Polscy projektanci w niczym bowiem nie ustępowali swoim kolegom z Zachodu a rodzime wzornictwo, przez dziesięciolecia niedoceniane przez architektów, okazało się na nowo praktyczne, proporcjonalne, z nowoczesną formą. Potwierdziła to niezwykła wystawa zorganizowana w Muzeum Narodowym w Warszawie w 2011r. pt. Chcemy być nowocześni. Polski design 1955-1968 ukazująca sztukę i architekturę wnętrz z okresu PRL-u. Udowodniła jak nowoczesny był polski design pół wieku temu, potwierdzając tym samym obecne zainteresowanie młodych pokoleń. Projektowe egzemplarze mebli były też prezentowane na ubiegłorocznych Warszawskich Targach Sztuki, później  z powodzeniem sprzedawane w galeriach i desach oraz na aukcjach sztuki do których dostęp miały jeszcze do niedawna tylko klasyczne i wiekowe antyki.

biurko z lat 50-tych XXw. (z WArszawskich Targów Sztuki 2012) fotel kubełkowy na drewnianych nogach, lata 50/60-te XXw. (po renowacji)Read the rest

czytaj dalej...

Art Deco 1910-1939

Kolejna pozycja dla miłośników Art Deco. Ponad 400-stu stronicowy, bogaty w zdjęcia i opisy album prezentujący światowy styl z lat dwudziestych i trzydziestych XXw. Mało niestety o środkowoeuropejskim odłamie – polskim czy czeskim, głównie zaprezentowane amerykańskie i francuskie wzornictwo.

Art Deco 1910-1939

Redakcja: Charlotte Benton, Tim Benton, Ghislaine Wood
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Poznań 2010

Art Deco 1910-1939

Art Deco 1910-1939

SONY DSCRead the rest

czytaj dalej...

Art Deco. Całość.

Moja najnowsza zdobycz – kompleksowe kompendium wiedzy dla miłośników Art Deco. Pięknie wydane (w nakładzie 1500 egzemplarzy), z mnóstwem zdjęć i informacji (ponad 500 stron). Album idealny na długie, jesienno-zimowe wieczory…

Art Deco. Całość. Szczegółowy przewodnik po sztuce dekoracyjnej lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku.

Autor: Alastair Duncan
Wydawnictwo: UNIVERSITAS
Kraków 2012

Read the rest

czytaj dalej...

Art Deco w płockim Muzeum

Rozpoczynając spacer po Muzeum Mazowieckim, w jednej z pierwszych sal napotykamy wystawę mebli Art Deco. Stylowe meble, figurki i lampy rewelacyjnie skomponowały wystrój art decowskiego mieszkania przenosząc nas tym samym do czasów przedwojennej architektury. Wnętrze zaaranżowane katalogowymi eksponatami z 'najwyższej półki’ niewątpliwie wzbudziło mój zachwyt. I mimo tego, że zaprezentowane meble są rasowymi przedstawicielami swojego stylu (przez co stały się muzealnymi obiektami), doskonale odnalazłyby się również we współczesnych wnętrzach. W postaci pojedynczych egzemplarzy na pewno, czego przykładem jest bardzo duża popularność na rynku antykwarycznym mebli z tego właśnie okresu. Ich uniwersalny i ponadczasowy charakter doceniły już nie tylko młode pokolenia.

SONY DSC

SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC

Mnie osobiście oczarowała biblioteczka i barek – oryginalne projekty i mistrzowskie wykonanie….

SONY DSCSONY DSCRead the rest

czytaj dalej...