Kategoria: Renowacja i pielęgnacja

O rety, plama na meblu, czyli trochę chemii w pracowni

Często zdarza się, że na blatach czy roboczych powierzchniach dawnych mebli trafiających do renowacji natrafiamy na plamy powstałe w wyniku codziennego użytkowania czy też kontaktu drewna z żelazem lub wodą (reakcja garbnika).

Najczęściej jednak nie wiemy niestety jak one powstały i czy są to plamy po soku, winie, alkoholu czy rozlanym nieopatrznie tłuszczu (tylko te po atramencie są charakterystyczne:). Przed przystąpieniem do zabiegów renowacyjnych dobrze jest taką plamę zlokalizować i pamietać o jej usunięciu w czasie przygotowywania powierzchni do położenia nowej warstwy ochronnej. Zazwyczaj, najlepiej zrobić to po oczyszczeniu/umyciu/wyszlifowaniu całego blatu a przed naniesieniem ewentualnej bejcy koloryzującej. Chodzi o to żeby proces wywabiania plamy pozwolił nam na jak najlepsze dopasowanie kolorystyczne do reszty powierzchni.

Musimy się też liczyć z tym, że plama może nie zniknąć zupełnie, ale pozostawi na powierzchni delikatne ślady swojego istnienia. Pocieszające jest jednak to, że nawet jeśli na surowym drewnie, po procesie wywabiania zostaną jakieś niewielkie ślady to zazwyczaj znikną one w czasie nakładania warstw wosku, politury czy oleju.

Zasadniczo w Pracowni używamy trzech środków przy pomocy których można próbować usuwać plamy z drewna. Są to:

  1. aceton lub terpentyna lub alkohol etylowy, którymi (w zależności oczywiście od rodzaju plamy, tyczy się to jednak głównie śladów po tłuszczu) w pierwszej kolejności warto dobrze przemyć/przetrzeć drewno
  2. woda utleniona występująca w stężeniu 3-15% oraz w stężeniu 30-35% zwana perhydrolem
  3. kwas szczawiowy

 

Z premedytacją piszę „próbować” gdyż czasami, niestety, walkę tę zdarza nam się przegrać…: )

Nie jest niestety tak, że istnieje prosty przepis, który zawsze się sprawdza. Potrzebne są próby i wykazanie się umiarem oraz daleko posuniętą ostrożnością.… Read the rest

czytaj dalej...

Renowacja szafki z lat 60-tych XXw. 'SP Drzewotechnika’

Renowację tej szafki przeprowadziłam na potrzeby jesiennego muzealnego wykładu, na którym opowiadałam m.in. jak odnawiać powojennie wyprodukowane meble. Dla porównania zakresu i efektu prac, równocześnie odnawiałam też szafkę z lat 20-tych XXw. – podstawę dwuczęściowej serwantki, którą potraktowałam bardziej klasycznie przywracając jej tradycyjnie politurowaną powłokę (jest widoczna na kilku slajdach). 

Ale po kolei. Wspomnianym obiektem, który jako pierwszy wzięłam na swój warsztat była jednodrzwiowa szafka z uchylanymi drzwiami, wykonana w latach 60-tych XX wieku w warszawskiej Spółdzielni Pracy ‚Drzewotechnika. Zgrabny i funkcjonalny mebel o kubistycznej formie, mogący służyć, zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem jako mebel pod sprzęt rtv, ale obecnie równie często wykorzystywany jako barek lub pomocnicza szafka na książki i dokumenty.

Read the rest

czytaj dalej...

Stolik z lat 60-tych XXw. w nowym wydaniu

Zamiast na śmietnik trafił w moje ręce. Niewielkich rozmiarów stolik z lat 60/70-tych XXw. produkcji polskiej, przeznaczony pod telefon lub sprzęt rtv. Blat główny wykonany z płyty wiórowej fornirowanej okleiną orzechową (zamiennie bywał w wersji z użyciem okleiny mahoniowej sapeli tzw. 'pasiaka’), półka wykonana ze sklejki oklinowanej orzechem, reszta szkieletowej konstrukcji – tj. skrzynia i nogi – z drewna sosnowego i brzozowego, okleinowanego również orzechem. Listewki barwione na czarno wykonane z również z brzozy, podobnie jak skrzynia szuflady.

Stolik niestety nie posiadał zachowanej fabrycznej etykiety (ta zazwyczaj widnieje na lewej stronie dolnej półki, ew spodniej części szuflady), ale podobne egzemplarze produkowały m.in. Zakłady Obróbki Drewna w Rawiczu, Bydgoszczy czy Olsztynie. Były też wersje z obrotowym głównym blatem – w moim nic się nie obraca, jest za to jednak wspomniana, niewielka szuflada. Fabryczne wykończenie tego typu stolików to twardy, poliestrowy lakier na wysoki lub pół wysoki połysk.

Read the rest

czytaj dalej...

Woskowanie starych świeczników

Tak jak pisałam w artykule o woskach, woskowanie mebli to druga – obok politurowania – najpopularniejsza technika wykańczania mebli dawnych. Tak naprawdę, zanim politura na dobre podbiła salony swym szlachetnym połyskiem (około XVIII wieku), zdecydowana większość mebli była właśnie pokrywana naturalnym woskiem.

Podstawowa różnica między politurą a woskiem? Politura, pozyskiwana z szelaku – nakładana wielokrotnie, w niepoliczalnych mikro warstwach, mocno ożywia drewno tworząc na meblu idealnie gładką, lustrzaną powłokę na wysoki połysk. Wosk natomiast pozostawia powierzchnię bardziej spatynowaną a uzyskany z wypolerowania połysk jest zdecydowanie bardziej delikatniejszy, subtelniejszy i satynowy, niż ten który daje politura szelakowa.

Jakie zalety ma wosk?

  • wielowarstwowo położony dobrze wypełnia pory drewna (stąd też najczęściej stosowany był do mebli z litego drewna dębowego, jesionowego i orzechowego – gatunkach o tzw. otwartych porach) tworząc warstwę ochronną
  • podkreśla usłojenie i uwydatnia naturalny, szlachetny kolor starego drewna (wersja wosku barwiącego dodatkowo je zabarwi/zmieni kolor)
  • przyjemnie nasyca strukturę drewna, tworząc przy tym gładką, satynową powłokę (bez ryzyka dużego połysku:)
  • daje nam niemal nieograniczoną powtarzalność i możliwość konserwacji bez konieczności wchodzenia w jakiś duży zakres prac – po prostu dokładamy warstwę i po przeschnięciu polerujemy (wcześniej możemy drewno przetrzeć drobną wełną stalową, by usunąć ew naleciałości czy drobne uszkodzenia powłoki)
  • powierzchnia woskowana, poddawana co jakiś czas pielęgnacji, będzie cały czas ładnie ożywiona, odświeżona i spolerowana

Choć lubię połysk i szlachetność politury, to są takie przedmioty i meble, które zdecydowanie wolę wykończone woskiem. Zwłaszcza te wykonane w całości z litego drewna, rustykalne i cięższe w swojej formie niż finezyjnie wykonane meble fornirowane. Poza tym mocno wysezonowane i niedoskonałe już lite drewno bardzo lubi się z woskiem, zwłaszcza w toczonej czy podrzeźbianej formie, gdzie dobrze nałożony wosk dodatkowo podkreśla oryginalną patynę.

Read the rest

czytaj dalej...

Ażurowa szkatułka

Tym razem nie zobrazuję i nie opisze szczegółowo jak przebiegała renowacja i jej poszczególne etapy, ale po prostu pokażę jak małe, niepozorne pudełko, które przez ostatnie lata leżało schowane w 'piwnicznych’ czeluściach, przy odrobinie chęci i nakładu pracy, zyskało wyjątkowej klasy i blasku.

Szkatułka z motywem liści i żołędzi dębowych, wykonana prawdopodobnie w latach powojennych w Polsce (o czy świadczą napisy wewnątrz ścianek ’tu kleić’:), trafiła w moje ręce pod koniec zeszłego roku. W odróżnieniu od mebli jakie na co dzień odnawiam, ten obiekt liczył sobie zaledwie 35cm. Niewielki, ale za to dość mocno podniszczony, głównie z uwagi na kompletnie porozsychaną konstrukcje (wykonaną ze sklejki) i porwane zielone sukno stanowiące kontrastowe tło dla ażurowych ścianek. Bez dwóch zdań, całość musiała zostać przeze mnie rozłożona i na nowo, niczym puzzle, porządnie poskładana.

Read the rest

czytaj dalej...

Od kryjącej bieli do naturalnego orzecha

Ostatnio często rozmawiam o malowaniu mebli i nie do końca przemyślanych (udanych) renowacjach. I wtedy przypominam sobie komodę, którą odnawiałam jakiś czas temu, i która jest doskonałym przykładem ‚jakich mebli nie powinno się malować’. Tak po prostu. Bez zbędnego tłumaczenia dlaczego i argumentowania, że szlachetnych gatunków drewna nie powinno się zakrywać, czy że oryginalny i dekoracyjny fornir nie był położony z myślą, by go zamalowywać farbą. Bo choć malowanie daje często piękne efekty końcowe, to nie każdy mebel, zwłaszcza ten z historią, będzie dobrze czuł się i wyglądał w kryjącym kolorze. I nie chodzi o to, by zupełnie unikać używania tej techniki przy odnawianiu mebli, ale starać się pamiętać, mając na uwadze styl, lata powstania i pierwotne przeznaczenie naszego mebla, aby w miarę możliwości zachowywać poszanowanie dla jego pierwotnego kształtu i szlachetnego materiału z jakiego został wykonany.

Lubie pracować farbami, ale rezerwuję je zazwyczaj dla innych, mniej ciekawych i dekoracyjnych gatunków drewna (najczęściej iglastych), zwłaszcza dla mebli, które z racji swej konstrukcji i licznych nieodwracalnych uszkodzeń nie będą się dobrze prezentowały pod połyskującą politurą czy satynowym woskiem. Orzech czy mahoń (jak i inne wzorzyste egzotyki) zdecydowanie lubię w wersji transparentnej. I wcale niekoniecznie musi być to wykończenie w wysokim połysku, choć w przypadku wspomnianej komody-toaletki, której przeprowadzałam renowację, właśnie 'błyszcząca’ powłoka politury pokreśliła i wyeksponowała całe bogactwo i dekoracyjność orzechowej okleiny.

Read the rest

czytaj dalej...

Nowe życie starych maszyn do szycia

O maszynach do szycia pisałam już parę lat temu, pokazując jak mogą być wykorzystane ich żeliwne podstawy, których swojego czasu na bazarach czy giełdach staroci (a nawet i złomowiskach) można było spotkać niezliczone ilości. Wyprodukowane w milionach egzemplarzy – Singer, Pfaff, Kiwajko, Frigga, Urania, Gritzner, Naumann… przedwojennych marek i producentów jest całe mnóstwo.

Kiedy zachowana jest cała maszyna – od nóg (żeliwnej podstawy), po drewniany blat (często mocno rozbudowany, z wieloma szufladkami i ozdobnymi intarsjami), dekoracyjny mechanizm (tzw. główkę) i drewnianą półokrągłą przykrywkę (choć ta wbrew pozorom najczęściej pierwsza ginęła) – to taki egzemplarz zdecydowanie warto utrzymać w oryginalnym stanie, bez zmieniania czy zdekompletowania go na części. Bo choć starych maszyn do szycia na rynku antykwarycznym jest wciąż dość duży wybór (wyprodukowanych na masową skalę od końca XIXw. w milionach egzemplarzy), to tych faktycznie oryginalnie zachowanych, bez przeróbek czy współczesnych aranżacji, jest już coraz mniej.

Ile lat może mieć nasza maszyna? W kwestii sprawdzenia daty i miejsca produkcji singerowskich sprzętów (ale i nie tylko tej marki) polecam stronę: http://www.sewingshop.com

https://sewalot.com/dating_singer_sewing_machine_by_serial_number.htm?fbclid=IwAR2Kt1mQzXK_lQNXgrgltwI7PzJDcfAP429g-3OnFJGQ5-foH0tofYnHqwI

http://www.ismacs.net 

Maszyny, które do mnie trafiają do odnowienia to przede wszystkim pamiątki rodzinne, które często odziedziczone czy znalezione w rodzinnym domu, chcemy teraz odratować. Niestety, z racji swojego wieku, mało przydatnej z czasem funkcji, a przede wszystkim warunków w jakich były przechowywane, maszyny takie są zazwyczaj mocno podniszczone i pouszkadzane, zwłaszcza jeśli chodzi o ich drewniane elementy. Przez lata bowiem nieużywane i zapomniane lądowały gdzieś w domowych zakamarkach, piwnicach, strychach czy szopach, gdzie ulegały poważnym uszkodzeniom. Rozwarstwiony przez wilgoć czy zalanie drewniany blat, porozsychany i poniszczony fornir z licznymi ubytkami i śladami po tłustych plamach, naruszona przez drewnojady konstrukcja, pogubione czy połamane szufladki, pościerane złote napisy i aplikacje na główce maszyny, zerwany rzemień, pordzewiałe żeliwne nogi… to najczęstsze, zauważalne dla oka, uszkodzenia. Choć renowacja takiej maszyny nie należy do najprostszych, bo zakres prac bywa bardzo duży, przez co jest ona bardzo czasochłonna i pracochłonna, to jak najbardziej możemy próbować ją reanimować. Jeśli czujemy się na siłach, możemy zająć się nią sami lub zlecić jej odnowienie doświadczonej pracowni renowacji mebli (zapraszam na ul.Brzeską 6:). Dodatkowo możemy też przeprowadzić konserwację samego mechanizmu w specjalistycznym punkcie naprawy&konserwacji tego typu sprzętów (np. przy Targowej 67 w Warszawie), by maszyna oprócz 'poprawy’ wizualnego wyglądu, była też na nowo w pełni sprawna mechanicznie.

Read the rest

czytaj dalej...

Jak odnowić gięte (thonetowskie) krzesło

Gięte krzesło nazywane potocznie 'thonetem’. Popularne i dość powszechnie spotykane. Lubiane za trwałość, wygodę i uniwersalny charakter. Rozkręcane praktycznie w całości na kilka elementów. Wykonane z drewna bukowego, ze sklejką na siedzisku, a często też i w oparciu (w zależności od modelu), z reguły dekoracyjnie tłoczoną, wytrawianą lub wypalaną. Po tych z resztą wzorach i motywach można najczęściej określić wiek i przybliżoną datę produkcji takiego krzesła. Te najstarsze egzemplarze, wyprodukowane w połowie XIX wieku, będą bowiem inspirowane wcześniejszymi stylami, stąd zdobienia na sklejkach nawiązywać będą np. do okresu regencji (kobiece wizerunki, renesansowe wstęgi itp.). Późniejsze modele zaś, z początku XXw., inspirowane będą już 'kwiatową’ secesją, stylem ludowym (np. naszym rodzimym zakopiańskim) oraz motywami art-decowskimi i geometrycznymi (np. pasy/szachownice typowe dla lat 20-30tych XXw.).

Krzesła gięte produkowane były masowo na skalę przemysłową, w tysiącach, a niektóre modele, w milionach egzemplarzy, jak np słynna thonetowska 14-stka czy 18-stka, której potrafili produkować 4 tys. egzemplarzy dziennie. Krzesła wytwarzane były w wielu europejskich fabrykach wykorzystujących patent Thoneta (firma M.Thoneta „Bracia Thonet” straciła wyłączność na produkcję mebli giętych w 1869r.), jak np. w naszym rodzimym Radomsku, Bielsku, Wojciechowie, Jasienicy czy Bondyrzu. Meble gięte były relatywnie tanie a przy tym wygodne i nowoczesne, przez co stały się szalenie popularne na całym świecie, zwłaszcza pod koniec XIX wieku i przez cały okres międzywojenny. W zmodernizowanej formie meble gięte produkowane są do dziś, czego przykładem są marki Ton i Fameg, kontynuujące przedwojenną tradycję.

Jak odnowić takie właśnie gięte krzesło, które po latach użytkowania bywa często już mocno podniszczone, powycierane i rozchwiane? Jak postawić je na nowo na nogi, dać nowy kolor i uszlachetnić świeżą powłoką politury (wosku czy oleju)? Na przykład tak*. 

*Alternatywą dla pełnej renowacji tego typu (i podobnego) krzesła jest jego odświeżenie, które nie będzie wymagało tak obszernego zakresu prac a pozwoli w wielu przypadkach poprawić wizerunek naszego mebla, tak by zyskało na świeżości, czystości i odzyskało odrobinę blasku.
Zmatowienie/przemycie/podretuszowanie i ponowne przepoliturowanie drewna daje dość często ładny i dla wielu pożądany efekt. Musimy tylko pamiętać, że nie zmienimy tym sposobem istniejącego koloru a jedynie ożywimy/nasycimy istniejącą barwę. W przypadku gdy nasze krzesło nosi liczne uszkodzenia powłoki i drewna, jest bardzo spłowiałe, brudne i porozsychane a my chcemy w zdecydowany sposób zmienić jego wybarwienie, np z ciemnego orzecha uzyskać jaśniejszą tonację (lub na odwrót), to najczęściej w grę wchodzi już pełna renowacja jak poniżej.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wyczerpuje to tematu, bo przypadki bywają bardzo różne i można zastosować różne techniki, a może bardziej triki, by poprawić wygląd mebla przeprowadzając kompleksową lub tylko częściową renowację podniszczonych elementów. Wszystko tak naprawdę zależy od naszych finalnych oczekiwań i tego jakim doświadczeniem w pracy z dawnymi meblami dysponujemy

Etapy pełnej renowacji bukowego giętego krzesła

Mój model:

  • krzesło gięte z lat 30-tych XXw., z zachowaną etykietą 'Fabryka Mebli Giętych Warszawa ul.Twarda 26′ (wzorowane na modelu nr13 firmy Thonet z pocz.XXw. / obecnie oznaczony jako fotel B-1110 firmy Fameg)
  • konstrukcja drewno bukowe, rama siedziska wyłożona tłoczoną sklejką.
  • stan przed renowacją (brak środkowego, dekoracyjnego fragmentu zaplecka, który występował w bliźniaczych modelach) 

17015982_1275017892586238_9014965885808009081_oRead the rest

czytaj dalej...

Zmagania z odnawianiem starych waliz

To już kolejna waliza (czy kufer podróżny jak kto woli:), która trafiła w moje ręce celem przywrócenia jej dawnego życia. Choć stan wyjściowy, z widoczną grubą warstwą kurzu i brudu był mało zachęcający, waliza miał w sobie potencjał. Liczne drewniane i mosiężne elementy, jak i całe zewnętrzne płótno, były kompletne i ładnie zachowane, bez większych uszkodzeń czy ubytków (co w sumie nie często się zdarza). Wnętrze walizy z oryginalnie zachowanym wyścieleniem też nie wymagało kompleksowej wymiany a jedynie mocnego odświeżenia i przeprania. Najważniejsze elementy były więc całe, prace rokowały zatem nadzieją na pozytywny przebieg całej renowacji:) Klasę walizy dodatkowo podnosiła jeszcze ładnie zachowana metryczka w postaci papierowej etykiety na wewnętrznej stronie wieka oraz metalowe, tłoczone blaszki z logo firmy przymocowane do zewnętrznych bocznych ścianek.

imageimageimage

Poszczególne etapy prac przy renowacji (a raczej konserwacji) tego typu walizy czy kufra opisałam i zobrazowałam w pierwszym wpisie na ten temat. W przypadku takich nietypowych 'obiektów’ zakres działania uzależniony jest przede wszystkim od stopnia zachowania poszczególnych istotnych elementów konstrukcji – jak sklejka, która stanowi bazę i płótno którym jest pokryta, drewniane listwy czy stalowe okucia. Przebieg prac tym samym bywa bardzo różny i zazwyczaj nie można przyjąć jakiegoś konkretnego planu działania jak to się ma np przy klasycznej renowacji w całości drewnianego mebla. Pewnych fragmentów, z racji ich konstrukcji czy zespolenia (np zanitowanych okuć) nie da się bowiem zdemontować i tym samym dobrze wypracować. Nie ukrywam więc, że część prac przy tego typu sprzętach robię po prostu z wyczuciem a sam efekt końcowy nie jest mi zawsze tak do końca znany. Przede wszystkim nie walczę o to, by taka waliza czy kufer były zupełnie jak nowe a wszystko w nich było idealne, bez śladów po wcześniejszym życiu:) Staram się ratować wszystkie oryginalne elementy, nawet jak mają spore niedoskonałości, a wymieniać w ostateczności tylko te już faktycznie nieodwracalnie zniszczone (choć często też, z uwagi na ich niepowtarzalność i np wysokie koszta ew ich odtworzenia, zachowuję je takie jakie są). Zależy mi, by taka wiekowa waliza, która często jest rodzinną pamiątką, była przede wszystkim czysta i stabilna, dzięki czemu (choć po części) będzie mogła na nowo służyć w domowym wnętrzu.

Jak zabrać się za renowację tego typu walizy? Oto kilka wskazówek jak wyglądał mój plan działania przy ostatnim egzemplarzu:… Read the rest

czytaj dalej...