Starych mebli czar ®

blog o meblach dawnych i ich renowacji

Kategoria: politurowanie

Renowacja XIX-wiecznego niciaka

Na mój warsztat trafił tym razem klasyczny stolik do robótek, zwany potocznie w Polsce niciakiem, służący najcześciej do przechowywania przyborów i akcesoriów do szycia, haftowania, szydełkowania itd, ale czasem też i do pisania czy chowania sekretnych małych drobiazgów…) Na europejskich salonach niciak na dobre pojawił się w XVIII wielu.

Ten niewielkich rozmiarów egzemplarz, który miałam przyjemność poddać renowacji powstał najprawdopodobniej na terenach niemieckich w II poł. XIX wieku. Wykonany jest – co kompletnie nie było na początku widoczne – ze szlachetnego drewna mahoniowego (o mahoniu można poczytać tu). Z masywu zrobiono cztery zbieżne podpory oskrzyni a piramidalną mahoniową okleiną zafornirowano uchylany blat, oskrzynię, półkę oraz trójnogą, wolutową podstawę. Dekorowany liściem akantu trzon stanowiący główną podporę oskrzyni wykonano zaś z drewna jesionu. Cała konstrukcja pod okleinę zbudowana jest natomiast z brzozy i sosny, które stanowiły bardzo częsty budulec XIX-wiecznych mebli.

Brzozowe wnętrze niciaka wypełnione zostało, dla kontrastu i odmiany, palisandrowymi ściankami tworzącymi przegródki na igły, nici itp. Niciak oryginalnie wyposażony był jeszcze w podwieszany, najprawdopodobniej jedwabny worek (koszyk) na szpulki i motki. Ten, podobnie jednak jak i przykrywki poszczególnych przegródek niestety się nie zachował.… Read the rest

czytaj dalej...

Pałeczki szelakowe do uzupełniania drobnych ubytków

Pałeczki szelakowe są alternatywą dla tradycyjnych kitów i szpachli. Używa się ich do uzupełnień drobnych ubytków i otworów np. wgnieceń, obić czy śladów po szkodnikach. Są zdecydowanie twardsze od pałeczek woskowych, stąd też do ich podgrzania używa się lutownicy*.

*nie polecam używania zapalniczek gdyż od jej płomienia szelak często robi się 'czarny’ (jest spalony lub mocno przypalony)

Właśnie z uwagi na ich twardość dobrze sprawdzają się w naprawach tak zwanych trudnych miejsc, czyli wypełniania ubytków na rogach, kantach czy narożnikach mebla. Rozgrzana pałeczka dobrze i trwałe je wypełnia, bez ingerowania w poważniejszą naprawę powierzchni.
To jednak, jak i wiele innych wyborów, pozostaje zawsze indywidualną sprawą konserwatora. Mi pałeczki są pomocne, zwłaszcza kiedy estetyka naprawy takich miejsc będzie w pierwszej kolejności widoczna.
Większe ubytki uzupełnia się oczywoście wyłącznie wstawkami z forniru/obłogu czy litego drewna (tzw.fleki).

Pałeczki szelakowe kupuje się w sklepach dla konserwatorów. Są dostępne w wielu kolorach. Można też taką pałeczkę szelakową zrobić sobie samemu rozpuszczając płatki szelaku (warto jednak wtedy dodać odrobiny twardego wosku, by całość była bardziej plastyczna)… Read the rest

czytaj dalej...

Renowacja skrzynki po sztućcach

Skrzynka po sztućcach, wykonana myślę w latach 60/70-tych XXw. (Niemcy/Szwajcaria), o prostej formie i oszczędnych detalach. Konstrukcja zrobiona częściowo ze sklejki i cienkich mahoniowatych deseczek okleinowanych dekoracyjnym fornirem orzechowym. Okucia i zawiasy mosiężne.

imageimageimage

Skrzynka nie jest moja, przyjechała do mnie tylko na chwilę (aż ze Szwajcarii:) w celu odzyskania swej dawnej kondycji. Zakres prac – pełna i kompleksowa renowacja drewna, łącznie z wnętrzem. Ale już bez swego pierwotnego przeznaczenia i zachowanych podziałek, poszczególne przegródki ewidentnie były dedykowane pod konkretny komplet sztućców, nie było więc sensu na siłę szukać teraz drugiego zamiennego. Z resztą nie o to chodziło Właścicielce gdy ją kupowała. Skrzynka w swym nowym wcieleniu ma pełnić funkcję ozdobnej szkatułki na biżuterię i inne osobiste drobiazgi. Plan działania wydawał się więc prosty:) Skrzynka trafiła na warsztat a ja uzbrojona w odpowiednie materiały i narzędzia, cierpliwość oraz czas zabrałam się do pracy.

Niewątpliwie przy tego typu pracach 'stolarka’ nie stanowi wyzwania, choć z czyszczeniem cienkiego i delikatnego forniru zawsze trzeba obchodzić się ostrożniej niż z litym drewnem. Skrzynka nie nosiła jednak na szczęście żadnych dużych uszkodzeń czy zniszczeń, fornir nie był poodklejany (w kilku miejscach b.delikatnie tylko uszczypany), etap czyszczenia przeszłam więc w miarę gładko. Najbardziej pracochłonna i czasochłonna była druga część prac, czyli wykończenie skrzynki politurą na wysoki połysk, tak by orzechowy fornir odzyskał swój szlachetny, ciepły kolor i w pełni zaprezentował swe bogate usłojenie.… Read the rest

czytaj dalej...

Weekendowa renowacja stolika Halabala

Stolik projektu J.Halabali (Czechy), model H-259 z lat 40/50-tych XXw., popularnie nazywany 'pająkiem’, pojawił się (wraz ze swoim właścicielem) na jednych z naszych weekendowych Warsztatów Renowacji Mebli. Cel był jasny – wyczyścić, pokleić, odnowić – jednym słowem przywrócić stolikowi pierwotny wygląd. Wykończenie mebelka, w odróżnieniu od oryginału kiedy drewno było lakierowane, miało być klasyczne i szlachetne, czyli politurowane. Sam mebel, mimo niewielkich rozmiarów i braku dodatkowej łączny nóg czy wzmocnień, ma bardzo solidną konstrukcję i po dobrej renowacji może być śmiało dalej używany.

image

Blaty tego typu stolików (wraz z cargą, czyli bokami) były najczęściej fornirowane wzorzystym orzechem (czasem też w mahoniem), dekoracyjnie ułożonym, tworzącym na prostej formie oryginalny rysunek słoi. Sama konstrukcja blatu to przeważnie drewno sosnowe. Wygięte nogi zaś robione były z twardego i mocnego drewna bukowego, barwionego na średni orzech lub zupełnie na czarno, bez widocznych słoi. Całość fabrycznie wykańczana była lakierem na wysoki połysk.
Designerski niewątpliwie model stolika cieszy się obecnie bardzo dużą popularnością, i ze względu właśnie na swoją trwałość i solidne wykonanie, i przede wszystkim z uwagi na swój uniwersalny, ponadczasowy, modernistyczny charakter. Stolik fajnie się bowiem  komponuje w zupełnie nowoczesnych wnętrzach, w tych ze sprzętami z lat 60-tych XXw., jak też z meblami z epoki Art-Deco czy jeszcze wcześniejszych:)… Read the rest

czytaj dalej...

Metamorfoza szafeczek Art-Deco

Jedna z ostatnich renowacji, tak na koniec roku, jako doskonały przykład, że stare meble maja duszę i warto je ratować 🙂

Projektowe szafeczki z lat 40-tych XXw., wykonane w duchu modnego od lat 20-tych modernizmu; konstrukcja złożona z giętych, składanych ze sobą chromowanych rurek i fornirowanej płyty stolarskich, z której zrobiono skrzynki i blaciki. Drewno niemiłosiernie zamalowane kilkoma warstwami białej farby olejnej, czyżby mebelki były przez lata sprzętem szpitalnym?

Ich renowacja zadziwiła niemal wszystkich – i nas konserwatorów, i samych właścicieli. Nikt bowiem nie przypuszczał, że meble aż tak się zmienią. A przyznam, że tylko ciekawa forma i dobrze zachowane chromowane rurki dawały nadzieję (i chęci:) na uratowanie całości, choć nie wiadomo było co tak naprawdę jest pod kolorem. Z doświadczenia wiem, że czasem pod farbą kryje się ładne drewno, ale często jest ono niestety na tyle podniszczone, że trudno jest przywrócić jego naturalny wygląd. W końcu jakiś 'poważny’ powód użycia białej farby musiał być, nikt raczej nie zalewa mebli olejną ot tak, dla poprawy wyglądu. Najczęściej był (i jest) to mocno uszkodzony fornir, z którego uzupełnieniem czy renowacją Ktoś sobie po prostu nie radzi stąd 'bezpieczniejsza’ wersja z zamalowaniem drewna. Nasze szafki na szczęście (dzięki zwiększonej dawce cierpliwości:) pozbyły się emalii i odzyskały swój pierwotny wygląd!

Obrazek 1-003Obrazek 2-004Obrazek 3-004Obrazek 5-002

Zdjęć tym razem nie będzie dużo, przynajmniej z procesu samej renowacji, była ona bowiem dość mocno pracochłonna i przez to rozciągnięta w czasie… Są zdjęcia szafek przed rozpoczęciem prac i w trakcie, kiedy już zaczęłam skrobać owe nieszczęścia:) Jak to z farbą bywa, zwłaszcza olejną, mozolnego czyszczenia miałam co nie miara, kiedy jednak odsłonił mi się fragment naturalnego drewna prace nabrały tempa… Szafeczki kryły pod grubą olejną farbą prawdziwą orzechową niespodziankę – piękny kolor, rysunek i usłojenie. A wszystko w naprawdę dobrym stanie, bo poza małymi wstawkami forniru na górnych blacikach i klejeniem pękniętych naroży (które jako jedyne wymagały solidnego, fachowego wzmocnienia) reszta była bez zarzutu. Za wszelką cenę więc musiały zostać wykończone klasycznie w politurze, by pokazać swój prawdziwy orzechowy charakter. Końcowy efekt przedstawiam poniżej 🙂 Ku uciesze wszystkich 'szpitalne’ szafeczki rozpoczęły nowe kolorowe życie 😉… Read the rest

czytaj dalej...

Renowacja wiejskiego stołu. Malowanie/woskowanie/politurowanie

Niewielkich rozmiarów stół z okresu międzywojennego, który upolowałam wczesną wiosną, w końcu się doczekał i trafił na warsztat. Od momentu jego zakupu wiedziałam, że przy jego renowacji połączę technikę malowania&woskowania i politurowania. W swej klasycznej prostocie idealny sprawdzi się jako stolik-biurko. Zrobiony z drewna dębowego (blat, carga i szuflada) oraz drewna bukowego (nogi, choć tu do gatunku nie jestem do końca pewna) wydawał się być w całkiem przyzwoitym stanie, choć gwoździe powbijane w nogi sugerowały spory zakres stolarskiej renowacji. Pierwsze więc co zrobiłam, to rozebrałam go na części pierwsze 😉 Inna wersja nie wchodziła w grę.  Bez solidnego poklejenie stół nie byłby stabilny i funkcjonalny a to, abstrahując od efektów wizualnych, jest najważniejsze. Mebel tego typu ma być mocny i solidny!

Tak stół prezentował się w dniu zakupu:)

IMG_8123-001IMG_8122IMG_8121IMG_8124

Tak wygląda teraz:)

SONY DSCSONY DSCSONY DSC

Etapy prac:

1. Rozebranie stołu na elementy – niestabilna i rozchwiana konstrukcja szybko dała się 'rozbić’, kłopot sprawiły jedynie mega gwoździe powbijane w górną część cargi łączącej nogi z blatem. Po ich wyjęciu stół jednak rozebrał się jakby był z klocków:) Nie wiem czemu niektórym 'fachowcom’ wydaje się, że jak wbiją w mebel trochę gwoździ, to magicznym sposobem się on sklei i będzie przez to na nowo trwały… Taka pseudo renowacja to istne przekleństwo dla stolarza. Oglądajmy więc zawsze dokładnie mebel przed zakupem i wystrzegajmy się stosowania takich doraźnych rozwiązań 🙂… Read the rest

czytaj dalej...

Politura szelakowa – przygotowanie

Politurowanie to jedna z wielu technik wykańczania drewna, kojarzona głównie ze stylowymi meblami dawnymi, meblami z minionych epok. Polega na wielokrotnym nakładaniu na powierzchnię drewna roztworu politury, czyli płatków szelaku rozpuszczonych w wysokoprocentowym, czystym alkoholu. Politurowanie jest sztuką szlachetną i bardzo cenioną, bo wykonywaną od wielu już pokoleń niezmiennie według tych samych zasad – od początku do końca wyłącznie ręcznie.

Politura nakładana tamponem ma bardzo wysoką jakość. Nadaje powierzchni drewna niezwykle gładkie, efektowne wykończenie z wysokim połyskiem (z racji swojej żywiczności przy okazji szlachetnie je konserwuje), wydobywając jednocześnie piękno usłojenia i naturalną barwę. Nakładanie politury to jednak cała nauka i wiele godzin praktyki. Dobre i poprawne położenie politury na wysoki połysk wymaga wprawy i znajomości tematu.

W stolarstwie europejskim technika politurowania znana jest od końca XVI wieku, kiedy to zaczęto sprowadzać z Indii podstawowy składnik politury – szelak (choć jeszcze w XVIII wieku meble były głównie olejowane/pokostowane i woskowane). Od tego czasu politura stała się niezastąpioną częścią procesu wytwarzania mebli stylowych oraz ich późniejszej renowacji. Swoją największą popularność zdobyła na początku XIX wieku, (przyjmuje się, że od 1820 roku) kiedy to stolarze/ebeniści zaczęli właśnie tą techniką wykańczać meble stylowe. Od zawsze należała do towarów luksusowych i nigdy nie była tanim produktem, stąd też, z racji swojej ceny, była zarezerwowana przede wszystkim dla stolarzy miejskich i większych manufaktur meblowych.

Read the rest

czytaj dalej...

Zegar szwarcwaldzki Phillip Haas & Söhne – renowacja skrzynki i mechanizmu

Teraz już wiem co znaczy długa renowacja i oczekiwanie na swój mebel… Po przeszło trzech miesiącach mój 'nowy’ zegar w końcu doczekał się zakończenia wszelkich napraw. O ile z odnowieniem skrzynki uporałam się w miarę szybko, to już sam mechanizm bardzo mocno kaprysił. Niby chciał chodzić i bić, ale coś mu ciągle przeszkadzało w równej pracy, a dopóki nie przepracował idealnie całego miesiąca, pan zegarmistrz nie chciał go wypuścić ze swojej pracowni. Ale nareszcie jest! Chodzi, wybija godziny (i półgodziny) i wdzięcznie się prezentuje! 

A oto jak wyglądały poszczególne etapy prac:

materiały, które były mi potrzebne przy renowacji:
IMG_7913-001

1. Etap pierwszy – rozebranie zegara na elementy. Mechanizm trafia w ręce pana zegarmistrza a drewniana skrzynka na mój warsztat.

IMG_6854IMG_6851IMG_6848IMG_6855IMG_6856IMG_6861

2. Etap drugi. – czyszczenie i usuwanie starych, brudnych powłok a następnie wygładzanie. Na moje szczęście, orzechowe drewno zachowało się w bardzo dobrym stanie i nie wymagało żadnego klejenia czy uzupełniania ubytków. Potrzebne materiały: papier ścierny o gr. 80/120/180/240/400 Read the rest

czytaj dalej...

Renowacja lampy stojącej ze stolikiem w stylu Art Deco (III etap prac – politurowanie)

Nadszedł czas na najprzyjemniejszy a zarazem najtrudniejszy i najdłuższy etap prac przy lampie, czyli politurowanie i polerowanie (o samej technice pisałam już wcześniej politura&szelak). Często słyszę pytania jak długo musimy nakładać politurę, by powierzchnia drewna była idealnie gładka i błyszcząca. Tego nie da się nigdy do końca sprecyzować i wyliczyć, wszystko bowiem zależny od wielkości mebla, jego płaszczyzn a przede wszystkim od rodzaju samego drewna i okleiny. Z pewnością krócej będziemy politurować mebel dębowy, brzozowy czy sosnowy, który z natury nie wymaga wybłyszczania (stara szkoła mówi, że tego typu drewno powinno być woskowane), a zdecydowanie dłużej ten wykonany ze szlachetnego drewna typu orzech, mahoń czy palisander. Jak by nie liczyć musimy poświęcić naście godzin i nałożyć dziesiątki warstw politury by nasz mebel odzyskał dawny urok i blask…

W przypadku stolika od lampy poświęciłam na nakładanie politury i końcowe polerowanie ok 15 godzin pracy, oczywiście nieciągłej. Nie jest to jednak dużo czasu. Chcąc zrobić mebel naprawdę katalogowo i w pełni profesjonalnie, powinnam poświęcić jeszcze drugie tyle czasu. Lubię jednak meble nie w pełni idealne, z delikatnym znakiem czasu, którego ew niedoskonałości, tylko podkreślą oryginalność i piękno wiekowego sprzętu.

Co z pewnością musimy wiedzieć o politurowaniu? Podstawą jest odpowiednie przygotowanie, wygładzenie i zagruntowanie powierzchni restaurowanego drewna. Bardzo duże znaczenie ma czystość i właściwa temperatura pomieszczenia w którym polerujemy mebel, politura lubi bowiem ciepło a nie przepada za wilgocią (musi być min.21st.). Od samego początku politurę powinniśmy nakładać za pomocą tamponu, czyli gałgana waty – najlepiej bawełniano-wiskozowej – zawiniętej w czystą i najlepiej spraną już szmatkę (np. stare prześcieradło lub poszewka). Na zagruntowanie powierzchni wystarczy kilka warstw politury, po których wyschnięciu (najlepiej odczekać kilka godzin lub jeden dzień) możemy przejść do dalszego etapu zamykania porów. Jeśli użyjemy pędzla to od razu 'nalejemy’ zbyt dużą warstwę i pozostawimy brzydkie smugi oraz ślady. Z pewnością też nie uda nam się pozacierać porów a to jest wskazane przy politurowaniu szlachetnych gatunków drewna. Chodzi bowiem o to, by politura wniknęła we wnętrze drewna a nie stanowiła na nim dodatkową warstwę.
*uzywałam politury nieodwoskowionej, stąd też tampon przybiera mętną, jakny zabrudzoną miodową barwę
Zamykanie porów robimy za pomocą drobno sproszkowanego, miałkiego pumeksu, oleju lnianego (olej do politury) i politury, wykonując niewielkie, ale energiczne kuliste ruchy gąbką, tak jakbyśmy kręcili kółeczka i ósemki. Po co jest to całe zamykanie porów? Wcierany proszek pumeksowy delikatnie ściera powierzchnię drewna oraz wcześniejsze warstwy politury tworząc swojego rodzaju mazistą pastę, która wnika w pory i pozwala je stopniowo zatykać, dzięki czemu finalnie powierzchnia mebla będzie idealnie spolerowana, równa i gładka. Jest to czynność chyba najtrudniejsza w całym etapie renowacji, zwłaszcza dla początkującego konserwatora, łatwo bowiem zetrzeć (spalić) zagruntowaną wcześniej politurę. Stanie się tak, gdy użyjemy za mało oleju a sypniemy zbyt dużo pumeksu. Powstaną wtedy szorstkie i matowe ślady na powierzchni okleiny i całe jej dotychczasowe nakładanie często trzeba będzie zaczynać od nowa (najbardziej ryzykowne jest to przy końcowym etapie). Musimy czuć, że tampon płynnie ślizga się na drewnie i nie przykleja do jego powierzchni. Przypaloną politurę, w zależności od stopnia zatarcia, czasem udaje się uratować szlifując delikatnie powierzchnię bardzo drobnym papierem typu 600/800/1000, najlepiej już wytartym i lekko naolejowanym. Jest on sztywniejszy niż wata metalowa (nawet ta najdrobniejsza może porysować świeżą politurę) i daje równą powierzchnię gładzenia, dzięki czemu prawidłowo wygładza drewno. W całym procesie politurowania bardzo ważne jest też odpowiednie stężenie samej politury, lepiej bowiem użyć słabszej (będzie bardziej wodnista i bledsza), niż zbyt mocnej i gęstej, która pozostawi ślady po gąbce i nie wniknie dobrze w pory. Pod koniec zacierania, gdy pod światło nie będzie widać już większych szczelinek (centek), używamy już tylko samej politury kontynuując jej nakładanie, tylko bez użycia pumeksu. Pozwoli to nam na stopniowe przechodzenie do następnej fazy, czyli polerowania.
Read the rest
czytaj dalej...

Stare radio 'AGA’

Odbiornik typu 'Aga’ to pierwsze radio produkowane na większą skalę w powojennej Polsce na zakupionej w 1946 roku szwedzkiej licencji. W 1947 roku jego produkcję rozpoczęły zakłady DIORA w Dzierżonowie a następnie, w roku 1951 produkcja została przeniesiona do nowych Zakładów Radiowych M. Kasprzaka – ZRK w Warszawie. Również kilka tysięcy oryginalnych sztuk modeli Aga zostało sprowadzonych ze Szwecji, ale sprzedawane były one ściśle wg rozdzielnika a przydział na ich zakup dostawali aktywiści partyjni, przodownicy pracy, wyróżniające się szkoły, świetlice i zakłady pracy. Użytkownicy indywidualni musieli się zadowolić modelami wyprodukowanymi już u nas w kraju.

Radioodbiornik AGA jak na tamte lata był bardzo nowoczesny. Cechowała go nie tylko wysoka, skandynawska jakość, ale przede wszystkim przepiękna, klasyczna art-decowska stylistyka lat 30-tych połączona z ergonomią obsługi, o czym świadczy chociażby skala odbiornika umieszczona pod odpowiednim kątem do obsługującego. Modele zaopatrzone były w głośnik z elektromagnesem, wejście gramofonowe, wyjście na dodatkowy głośnik i antenę.

Mój egzemplarz zachowany był w oryginalnym stanie, w pełni kompletny i bez większych uszkodzeń (łącznie z oryginalnym materiałem i działającą, podświetlaną skalą). Wykonany w sosnowej skrzynce okleinowanej fornirem orzechowym z dekoracyjną żyłką po bokach, ma na ściance czołowej dodatkową, malowniczą siatkę. Wyprodukowany został w warszawskich zakładach Kasprzaka na początku lat 50-tych XXw.

radio AGA stan przed renowacjąradio AGA w skrzynce z drewna sosnowego okleinowanego orzechem - stan przed renowacją

Read the rest

czytaj dalej...